piątek, 27 maja 2011
zamyślony Arnioł
W ubiegłym roku, pewnego czerwcowego popołudnia przemknął się między chatami. Gdy podjeżdżałam do bramy mignęły mi czubki jego skrzydeł. Zazwyczaj nie daje się przyłapać. O jego istnieniu świadczą zazwyczaj jedynie ślady na fotografii; a to złapany rąbek zwiewnej sukienki, a to złote obwódki skrzydeł w koronach drzew. Myślę, że tańczył tam z innymi i tak się roztańczył, że nie zdążył na czas uciec. Jest bardzo ciekawski. Myślę, że dlatego dwa lata temu pojawił się na fotografii. Wyzierał z okna chaty. Gdy mnie nie ma, tęskni. Sfruwa wtedy i siada na przyzbie. Myśli. A może szykuje się do tańca w różowych zatokach nieba? Raz nie wytrzymał tęsknoty i wkradł się w mój sen. I oto jest. Tęskniący, zamyślony. Pojutrze spróbuję go przyłapać!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz