Z tytułem skojarzyła mi się pewna piosenka, która powstała na bazie słów - " po stawie pływa".Muzyka była jazzowa, a może i nie, bo nie za bardzo znam się. Grano na czym kto mógł.
A mogły jedynie dwie osoby; na akordeonie i na łyżkach. Tak , łyżkach! A jak! Tańczono na stołkach. Pamiętam , że osób tańczących było dwie. I to kobiety!Czarna i blondyna.
To historia sprzed...,a tak na okrągło sprzed pół roku i paru sylwestrów do tyłu. Było to w Bóbrce i nie tylko, bo również w Górczance. Szalone towarzystwo, świetna zabawa, która została uwieczniona w słowach tejże piosenki, naprędce napisanej, gdy autorka odpoczęła już w domowych pieleszach i przetrawiła nie tylko dziczyznę, ale również wszystkie wydarzenia... Piosenka była czymś w rodzaju kroniki szalonej zabawy. Refren zmieniał się i było to np; "w jeziorze pływa kufelek piwa..." lub " po stawie pływa Marysia żywa.." ... Ach ! Piękne wspomnienia o wspaniałych ludziach ( Michał już nie żyje) i o dobrej zabawie. Po Sylwestrze, rankiem deklarowaliśmy dozgonną wierność sylwestrowym zabawom w Bieszczadach.Jaka szkoda, że jak to w życiu, wszystko zmienia się, również kierunek, w którym jeździmy na wakacje i na Sylwestra.
Teraz mogę mieć jedynie nadzieję, że nie tylko ja wsiąknęłam na dobre w Bieszczady!
a łaziłem kiedyś po tym wzgórzu, aż do Ośrodka Harcerskiego :)
OdpowiedzUsuń