O !!!! Właśnie odnalazł się w sieci mój skradziony przez ogniskowych kiełbasożerców post!!!!!
Oto jego dawno nieaktualna treść;
Z chwilą, gdy uruchomiliśmy toaletę z bieżącą wodą, bidetem itp. wynalazkami higienicznymi, powstał dylemat- co ze sławojką? Do tej pory uratowała niejedną dolną część bielizny będącego w potrzebie i nie dopuściła do kompromitacji. Jest to bardzo wysłużona budowla. Aby z niej skorzystać, delikwent otrzymywał w zestawie dużą miotłę. Miotła służyła do podpierania się, odganiania przed sobą potencjalnych zaskrońców, żmij itp. badziewia.( Nigdy nie spotkałam) . A dla wrażliwych arachnofobów była skutecznym narzędziem, aby udowodnić, że ; " albo Ja, albo On".W tym wypadku zawsze byłam JA.
I jak tu pozwolić na jej zagładę? Pomysły mojej rodzinki były różne. Od najradykalniejszego, czyli " porąbać i zapalić wielkie ognisko"( to wrogi element, któremu zachciało i się pieczonej kiełbasy), po " zasypać dół i wykorzystać jako komórkę na narzędzia ogrodnicze"( Jędruś, entuzjasta hodowli roślinek).
Nie dam spalić wygódki! Ona, to historia naszej budowy. Nie na darmo nazwana została "zasiedliskiem" ( to od zasiadania. Odsyłam do " Nie poić arnioła").
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz