wtorek, 3 kwietnia 2018

I po świętach !





Jest poświąteczny wtorek. Święta mignęły nam w mgnieniu oka, pozostawiając po sobie trochę niedojedzonych potraw, wielkanocne dekoracje i wspomnienia wspólnych chwil...
Od rana uprzątam bałagan, jaki zrobiliśmy, świetnie bawiąc się w czasie świąt. Pozytywnie naładowana miłością bliskich, uśmiecham się do swoich myśli. Jestem trochę zadumana, wzruszona i stęskniona za tymi, którzy już odeszli. W święta najbardziej ich brakuje. Żyją w naszych myślach wspomnieniach. Wszystko o nich przypomina, bo mazurek orzechowy  robię taki, jaki zawsze robiła mama, a w Wielki Piątek przyrządzam śledzie wg jej przepisu. Jędrek przy  świątecznym śniadaniu urządza walki na jajka, zupełnie jak przy jego rodzinnym stole...
  W sobotę dziewczynki , czyli moje wnuczki biegną z cudnie udekorowanymi koszyczkami do kościoła, a ja piekę, piekę, gotuję, odkurzam, myję i staram się zrobić jak najwięcej, zanim pójdziemy do Mai aby złożyć jej urodzinowe życzenia. Skończyła właśnie siedem lat. W końcu po trzynastej, kiedy już upchnęłam trochę pracy, zostawiam kuchnię w stanie wołającym o pomstę i ogarniam się, aby zobaczyć Maję dmuchającą świeczki na wielkim torcie. Za oknem kropi wiosenny deszcz... Szkoda!

Jednak gdy wychodzimy, ustaje. Krótki spacerek do wnuczki jest miłym przerywnikiem. Gdy wchodzimy do ich domu, już od drzwi słychać głośny gwar rozmów, śmiechy i radość dzieciaków. W dziecinnym pokoju panuje prawdziwe szaleństwo. Cztery dziewczynki w wieku od roku do dziesięciu lat kotłują się pomiędzy zabawkami, balonami wiszącymi w dziecięcym pokoju, a swoimi rodzicami, rozmawiającymi w dziennym pokoju przy kawie, wielkim torcie i talerzu pełnym ciasta. Maja już dawno zdmuchnęła siedem świeczek. Patrzy na nasz z politowaniem.
           -- Nie zdążyliście! Nie trzeba było się tak guzdrać! -- mówi z naganą w głosie i zaraz biegnie do dzieci, aby rozpakować kolejny prezent.
        Siedzę z Jędrkiem przy urodzinowym stole nad talerzykiem, na którym leży  wielki kawał tortu. Rozmawiam z teściami syna i obserwuję wzruszający rodzajowy obrazek. Przypomina mi rodzinny  dom. Przyjeżdżaliśmy do niego na święta ze swoimi dzieciakami. Dzieci kotłowały się w jednym pokoju, a my świętowaliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się w drugim. Królowała mama, która podtykała nam różne przysmaki. Pamiętała, kto co lubi i starała się każdego trochę rozpieszczać. Było cudownie. Było bardzo  rodzinnie i nikomu do głowy nie przyszło, że jest to tylko stan przejściowy. Wydawało się, że zawsze tak będzie. Wkrótce dzieci wyrosły, odeszły z domu, wszystko się zmieniło... Minęło tak wiele lat. Pojawiły się wnuki i znowu tak jak kiedyś, młodzi świętują, dzieci szaleją, a starsi z łezką w oku wspominają, podtykając przysmaki.




Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i wróciliśmy do domu, aby przygotować się na przyjazd córki, zięcia i chłopaków. Pojawili się w niedzielne południe, wnosząc do naszego cichego domu nową porcję energii, uścisków i prezentów. Na zewnątrz trochę kropiło i zając musiał prezenty pozostawiać pod zadaszeniem. Przybiegły również dziewczynki po swoją porcję prezentów. I znowu było tłoczno, pracowicie, czule i tak, jak tylko może być dobrze w otoczeniu ludzi najbliższych.
        -- Tak lubię, jak jesteście obok mnie! -- powiedziałam do najstarszego wnuka. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem. On nie lubi nadmiaru osób w swoim otoczeniu. Jest samotnikiem. Tłumy go denerwują.
        -- A, dlaczego właśnie tak, babciu? -- zapytał.
        -- Bo tęsknię za wani. Kocham was. -- Odpowiedziałam najprościej, jak mogłam.
 A w głębi duszy przypomniał mi się obrazek sprzed lat, mama, babcia... I pomyślałam, że wnuk nawet nie wie, jak dobrze jest mieć właśnie takie ciepłe wspomnienia. Pomagają ogrzać serce w różnych trudnych chwilach. Jego też będą grzać. 



I jak już pisałam, minęły święta. Na drzwiach wejściowych pozostał ślad. Wisi kolorowy wianek, który przywiozła mi córka, informując , że zrobiły go dzieci w szkole młodszego wnuka, a ona kupiła dla mnie na szkolnym kiermaszu. Śliczny jest, wiosenny, jak rozkwitłe kolorowe krokusy
w naszym miejskim ogródku.




Dziś zrobiło się ciepło i bardzo wiosennie. Codziennie rozkwitają nowe kwiaty. Ogródek czeka na nowe roślinki. Na naszym oknie rosną rozsady pomidorów, które Jędrek w maju wysadzi do gruntu.