-- Dzyń, dzyń! --- aż podskoczyłam, bo dzwonek, który rozdarł ciszę poranka, był energiczny i intensywny.
-- Pali się? -- pomyślałam nerwowo, idąc w stronę drzwi. Za moment stałam oko w oko z niesamowicie przystojnym młodym mężczyzną, uśmiechającym do mnie. Uśmiech był zaraźliwy. Za moment i moje kąciki ust podniosły się. W ręku mężczyzny widniał bukiet różowych kwiatów.
-- Poczta kwiatowa. -- powiedział, widząc na mojej twarzy zaskoczenie i niedowierzanie.
-- No tak, przecież dziś " Dzień matki"!-- przypomniałam sobie i mój uśmiech poszerzył się, gdy podpisywałam dowód doręczenia kwiatowej przesyłki.
-- Miłego dnia! -- usłyszałam jeszcze i po chwili przystojny doręczyciel zniknął z mojego życia.
-- Szkoda, że piękno tak szybko przemija. -- pomyślałam z żalem. I nie chodziło mi o zatrzymanie na dłużej momentu cudzego uśmiechu, który był szczery, a nie sztucznie przyklejony do twarzy. Bardziej o przedłużenie tej chwilki, gdy czułam się zaskoczona, rozbawiona, radosna, ważna. Przypomniałam sobie siebie sprzed wielu lat, kiedy dużo częściej zdarzały mi się bukiety kwiatów, z którymi stawał w drzwiach mój mąż... Teraz , gdy jestem dojrzałą kobietą o kwiatach pamięta rzadziej. I zatęskniła za tymi momentami jakaś cząstka mnie, kobiety. Ukryta w środku lekko przeterminowanego ciała młoda dusza zatęskniła za tymi chwilami...
Zamknęłam drzwi i mimo, iż wiedziałam od kogo są kwiaty, przeczytałam bilecik. " Kocham Cię Mamuś . Wszystkiego najlepszego".
Moje oczy zaszkliły się. Serce przyspieszyło. To z radości, bo kocham kwiaty i córeczka wie o tym.
-- Dzisiaj będzie piękny dzień! -- zanuciłam pod nosem.
Wróciłam do kuchni i wzięłam do ręki kubeczek z kawą. Otwarłam drzwi na taras, usiadłam do laptopa. Zanim weszłam w internet, coś zaszurało i w drzwiach tarasu stanął uśmiechnięty przystojny mężczyzna. Mój syn! W ręce trzymał bukiet kwiatów.
-- Wszystkiego najlepszego! -- pochylił się nade mną i cmoknął mnie w policzek. I znowu oczy znalazły się w mokrym miejscu. Uściskałam serdecznie mojego przystojnego syna.
-- Widzę, że moje dzieci pamiętają o matce! -- powiedziałam z uśmiechem, próbując radością przebić się przez wzruszenie.
-- A dlaczego miałyby nie pamiętać! -- odpowiedział mi z zarzutem w głosie.
-- Wyskoczyłem na moment z pracy, aby ci złożyć życzenia. Teraz muszę już lecieć. -- dodał.
I za chwilę pozostała po nim w powietrzu jedynie mała nutka zapachu wody toaletowej.
-- No właśnie. Dlaczego miałyby nie pamiętać? -- pomyślałam ze wzruszeniem , zabierając się za bankowe przelewy.
-- Dzyń, dzyń ! -- ponownie w ciszę wdarł się obcy dźwięk. Popatrzyłam na wyświetlacz telefonu. Córka!
-- Wszystkiego najlepszego kochana! -- usłyszałam. Roześmiałam się.
--- Ale masz wyczucie czasu! Właśnie niedawno dostałam kwiaty. Piękne. Wzruszyłam się. A bonus , to był przystojny doręczyciel. -- powiedziałam i usłyszałam szczęśliwy śmiech córki. Chwila miłej rozmowy i znowu zostałam ze swoimi myślami. No cóż, jak ten czas leci! Moja córka jest mamą i doskonale wie ile szczęścia daje pamięć dzieci. Zamyśliłam się. Pomyślałam o mamie, babci, która dla mnie była jak mama... Znowu łezka w oku się zakręciła...
-- Co ja robię się taka miękka? -- zganiłam się. -- Parę myśli, parę wspomnień i zachowuję się, jak fontanna.
-- Kap, kap, płyną łzy...-- zaśpiewałam fałszywie i zajęłam dalszymi przelewami.
-- Dzyń, dzyń! -- dzwonek u drzwi oderwał mnie od komputera. W drzwiach stał mój prywatny przystojny mężczyzna obładowany siatkami.
-- I na dziś to wszystko!. Muszę zabrać się za swoją pracę. Zrobiłem zakupy, byłem u mamy na cmentarzu....-- wniósł do kuchni zakupy.
A ja pobiegłam do siostry i umówiłam się na późne popołudnie. Właśnie sprzątała taras. Tata siedział pod parasolem w swoim starym fotelu i odpoczywał.
-- Czy możemy około osiemnastej pojechać na cmentarz do mamy? -- zapytałam.
Przecież w Dniu Matki zawsze popołudniu przychodziłyśmy do Mamy. Przynosiłyśmy kwiaty, jakieś dobre słodycze oraz serdeczne życzenia. Dlaczego miałybyśmy o tym nie pamiętać, pomimo iż zmieniła miejsce zamieszkania?...
Ps. A za parę dni wyruszam do chaty. Na razie spacerujemy na miejscu. Opuszczamy miasto i wędrujemy. Jest pięknie. Wiosennie, zielono i kolorowo, jak to wiosną.