niedziela, 26 lipca 2009
Marzyć- dobra rzecz
Teraz parę słów na temat zdjęcia w poprzednim poście. Jest to zdjęcie obrazu Leona Chrapko, a zarazem okładka mojej książki " Pejzaż retro". Leon jest moim ulubionym malarzem, pisarzem i poetą. Jak już pisałam w pierwszych postach mojego blogu, to On i jego wspaniała żona - Grażka sprawili, że zakochałam się w Bieszczadach i wsiąkłam tu na dobre. To Grażka dała mi informacje o działce itd. W ich domu - Le Grażu napisałam ponad połowę książki, w której również zawarłam perypetie związane z realizację budowy chatek za wsią- Bóbrką .
Bóbrka znajduje się w Bieszczadach, bardzo blisko Lwowa, skąd pochodzą moi przodkowie " po kądzieli". Naturalną konsekwencja przebywania tak blisko tych miejsc, gdzie żyli; kochali, cierpieli, marzyli... była tęsknota za jeszcze większym przybliżeniem ich losów sobie, a może i innym. Jest to książka o życiu mojej Babci Mani, a także o innych, których los związany był z Jej życiem, lub też się tylko o nie otarł. Ale jest to też książka o marzeniach. O paru ostatnich latach, gdy okazało się, że jeśli ktoś ma odwagę marzyć i nie boi wyzwań, a obok siebie ma ukochaną, odważną i pracowitą osobę, to marzenia mogą się ziścić.
Już mam pierwsze sygnały od tych, którzy zdążyli ją przeczytać. Na razie książka spodobała się. W telefonach do mnie dowiedziałam się, że wzrusza, dodaje energii i jest "cieplutka". Nie może być inna, bo pisałam w niej o osobach, które bardzo kochałam i kocham, a także o marzeniach.
W związku z tak pozytywnym odbiorem tego , co w niej napisałam, pomyślałam sobie, że skoro
mogę poprzez swoją książkę sprawić ludziom nieznanym mi trochę radości, to niech tak będzie!
I zdecydowałam się wobec tego napisać o niej w blogu, z przesłaniem;" Nie bójcie się marzyć, to pierwszy stopień do ich realizacji, bo kto nie marzy ten nie ma żadnych szans na spełnienie!" Kto ma ochotę na moją książkę , odsyłam do zamówienia jej w wydawnictwie/ www.mybook.pl/, bądź o kontakt ze mną.
reporter przy tym był...
Siedzę sobie teraz w Koźlu i z utęsknieniem patrzę na ten widoczek. Tak bardzo tęsknię za Bóbrką i naszą chatką. Piszę kolejną książkę, ale już w niej nie wspominam o naszych chatkach. Może jeszcze kiedyś wrócę do tematu,a tymczasem ten blog jest jedynym miejscem, w którym prowadzę kronikę realizacji swoich marzeń.
sobota, 25 lipca 2009
Finał półmetka
Chaty stoją. Na zdjęciu dwoje gospodarzy.Trzecia gospodyni niewidoczna, bo robi zdjęcie! W końcu ktoś musi być kronikarzem i reporterem.Z braku innych chętnych robię to ja- Bogda! Wprawdzie jeszcze brak im tego, co pozwala na zamieszkanie, ale już przy naszej furtce przystaje wiele samochodów i oglądają nasze chaty za wsią. Miło na razie rozstaliśmy się z panami budowniczymi. Było wesoło i procentowo, aby się nie rozsypały! Wróciliśmy z Krymu. Jesteśmy w domu i odezwał się do nas projektant linii energetycznej. Jest szansa, że będziemy mieć w jakiejś nieokreślonej przyszłości prąd. Acha, założyliśmy sprawę przecie Orlenowi o służebność przez naszą działkę wody i prądu. 26 lipca rozprawa! Mam nadzieję, że anioł, który strzeże chat pomoże w spełnieniu marzeń.
I jeszcze jedno; moja książka " Pejzaż retro "już jest dostępna na witrynie www.mybook.pl/ można ją zamówić/ - tam też jest cząstka historii chat.
I jeszcze jedno; moja książka " Pejzaż retro "już jest dostępna na witrynie www.mybook.pl/ można ją zamówić/ - tam też jest cząstka historii chat.
płonie ognisko i szumią knieje
porządki
I Ekipa sprzątającą: Ela i Bogda - na zewnątrz
II ekipa sprzątająca; Lucynka i Hania- we wnątrz
Ocena ;
I - Trochę udawały, że sprzątają. Najczęściej robiły zdjęcia, ale również nosiły wielkie, ciężkie, ponad dwumetrowe bale, połamane dachówki leżące w ewentualnych gniazdach żmij/ widziano takowe/. Warunki szkodliwe; upał !
II- Narobiły się bidusie co niemiara dzionek cały.
Pracusie!-Brawo!!!
Warunki szkodliwe; ulewa , co zmoczyła je aż do bielizny!
II ekipa sprzątająca; Lucynka i Hania- we wnątrz
Ocena ;
I - Trochę udawały, że sprzątają. Najczęściej robiły zdjęcia, ale również nosiły wielkie, ciężkie, ponad dwumetrowe bale, połamane dachówki leżące w ewentualnych gniazdach żmij/ widziano takowe/. Warunki szkodliwe; upał !
II- Narobiły się bidusie co niemiara dzionek cały.
Pracusie!-Brawo!!!
Warunki szkodliwe; ulewa , co zmoczyła je aż do bielizny!
zaburzenia...
operatywka
wizyta
Pierwsza wizyta, a może wizytacja?
Odwiedzili nas; Leon i Grażka. Cieszymy się, że możemy ich oprowadzić po chatach, bo przecież od nich wszystko się zaczęło. Poza tym Grażka była naszym inspektorem nadzoru!
Wprawdzie niektórzy nazwali ją naszym szpiegiem, ale "to też piknie!" Taka nasz kochana Mata Hari. Mamy nadzieję, że niedługo po prostu zostaniemy sąsiadami. Dzieli nas niewiele, zaledwie górka.
Odwiedzili nas; Leon i Grażka. Cieszymy się, że możemy ich oprowadzić po chatach, bo przecież od nich wszystko się zaczęło. Poza tym Grażka była naszym inspektorem nadzoru!
Wprawdzie niektórzy nazwali ją naszym szpiegiem, ale "to też piknie!" Taka nasz kochana Mata Hari. Mamy nadzieję, że niedługo po prostu zostaniemy sąsiadami. Dzieli nas niewiele, zaledwie górka.
lifting
odczucia estetyczne
żar południa
W takiej chwili najlepiej odsapnąć pod daszkiem tarasu. Popatrzeć przez prześwit między gałęziami na wodę i chwilę pomarzyć o przyszłości, kiedy już pod nogami będzie podłoga, pod pupą ława i filiżanka kawy na stole.
Jednak nawet teraz, gdy siedzimy na belkach jest wspaniale i można tak godzinami...!
Jednak nawet teraz, gdy siedzimy na belkach jest wspaniale i można tak godzinami...!
południowa przerwa
9 czerwiec 2009
Do zobaczenia
Pracuś
cd. dachu
maj 2009 r.- kolejny etap- ostatnie oczka w bereciku Boratynia
maj 2009 -pięć minut przed...
Półmetek
niedziela, 12 lipca 2009
tak bywa
Ale miałam przerwę!!! ... Przerwa była w pisaniu, a nie budowie, chociaż od połowy czerwca nic nowego na budowie się nie zdarzyło. A jeśli się zdarzyło, to nic o tym nie wiem. Ale za to mnóstwo wydarzyło się pomiędzy 10 maja , a 15 czerwca. Myślę, ze najlepiej pokażą to zdjęcia z tego okresu.
Obecnie dwie chatki stoją sobie w kaskadzie zieleni. Nie mają drzwi i okien, ale za to są skończone od zewnątrz. A więc mają czapeczki i są obite deskami. Brakuje im okien i drzwi , no i całego środeczka. Mam nadzieję, że niedługo wylejemy posadzkę na parterze. Panowie budowniczy- bracia Szocińscy wraz ze swoją ekipą przyjdą późna jesienią i będą kończyć środek chałupek.
Na razie rozstaliśmy się w zgodzie. Pewien etap jest za nami. My jesteśmy bardzo zadowoleni z Ekipy, a myślę, że Ekipa jest z nas zadowolona. Oby tak dalej! Udało mi się przyłapać na fotografii nowego( a może starego) mieszkańca naszej chałupy. Niech strzeże naszych domów i wszystkich, którzy będą w nim mieszkać, czy go odwiedzać. Czuję, że to dobra wróżba na przyszłość.
Subskrybuj:
Posty (Atom)