Przed deszczem często spada mi nastrój. Zbliżająca burza przywołuje z podświadomości sprawy, które uwierają, o których chciałabym zapomnieć. Co tu dużo mówić, po prostu zaczynam mieć tzw. doła. Nie lubię czuć się tak, jakby moje myśli były przysypane szarym popiołem. Zresztą, kto to lubi?
Szukam więc różnych sposobów, aby poczuć się lepiej i nie dołować. Jednym z nich jest tzw. " tęczowa lista" Po prostu siadam sobie i wypisuję rzeczy, którymi obdarował mnie los; np. mam dobrą pracę, którą bardzo lubię, mam hobby, które potrafi mnie wyciszyć i dać mi dużo radości, mam kochane dzieci...itd, itd.Okazuje się , że mam wiele rzeczy, z których powinnam się cieszyć, a ilość dołujących mnie z pewnością jest mniejsza. Zresztą, po co wyszukiwać ... Drugim sposobem są afirmacje, które piszę i odczytuję parę razy dziennie z wenętrzną pewnością, że " uda mi się to zrobić". Z innych, prostych sposobów mogę wymienić malowanie, pisanie, słuchanie wyciszającej muzyki i np. lepienie z dziećmi z ciasta solnego różności, które później malujemy. Pewnego razu, gdy przez cały dzień lało jak z cebra wylepiłam koszyczek z kwiatami. Pomalowałam w jarmarczne barwy. . Powieszę go na ścianie w Chacie. Może nie jest dziełem sztuki, ale ożywi wnętrze.
Jędrek dziś jedzie do chaty. Tam i z powrotem, bo w sobotę po południu wraca. Musi wymienić płytę szklaną na kuchence i zainstalować telewizor. Po co komu telewizor, gdy jest w Bieszczadach?. Ja zupełnie zapominam, że coś takiego istnieje.
Zazdroszczę mu tej jazdy. Chętnie pojechałabym nawet na parę godzin, ale okazało się, że mam pilną, zawodową sprawę . I nijak nie mogę jej nie załatwić. Gdybym sobie odpuściła, z pewnością ucierpiałoby małe dziecko. Niech więc zamiast mnie jedzie kolorowy koszyczek.
Och, te smutne myśli przed burzą to zapewne sprawka spadającego ciśnienia. Jak ono leci to i nastrój spada w dół (jeśli może spadać do góry ha, ha). Ale dzięki temu co jakiś czas możesz złapać natchnienie do twórczego działania, a wtedy powstają takie cudeńka jak Twój koszyczek. Niech więc jedzie do chaty i szykuje ją dla Ciebie. Miłego wypoczynku Ci życzę. Ania :)
OdpowiedzUsuńNie mam sposobu na smutaski, może wypłakać. Buziolki
OdpowiedzUsuńPłakałam i płakałam. Wreszcie bardzo młoda pani doktor zaradziła temu tabletkami. Nie wierzyłam, że pomogą. Ale też szlak mnie trafiał, że ryczę gdy zaledwie na horyzoncie coś zamajaczy. Tymczasem tabletki okazały się bardzo skuteczne.Prawie cały czas mam dobry humor i chce mi się do ludzi.Odczuwam dolegliwości związane z ciśnieniem atmosferycznym.Jestem wtedy bardziej senna. Albo kompletnie zanika mi dowcip - aż komentarzy wtedy nie piszę...
OdpowiedzUsuńDzięki za ciepłe słowa. Jesteście kochane . Mam podobnie, jak Tkaitka. Gdy mam ździebko trudniej, to, urywa mi się dowcip i wtedy nie piszę. Ani postów, ani komentarzy.. Prędzej coś tylko dla siebie, Czasem korzystam ze sposobu HANNAH i muszę się w poduszkę wyryczeć.
OdpowiedzUsuńMasz rację Aniu, że czasem ciężar na duszy rodzi potrzebę specyficznej twórczości.
Wszystkim odwiedzającym, a szczególnie tym, którzy zostawiają na stronie swoje ciepłe słowa, serdeczne dzięki.
Kocham Gości, a więc i Wasze wizyty.
Chciałabym, abyście czuli się u mnie dobrze.