Dzisiaj, korzystając z odrobinki wolnego czasu, przeglądałam moje archiwum ze zdjęciami i odkopałam zdjęcie z chatką, o której pisałam we wczorajszym poście. Spójrzcie, czy i Was nie urzekłby taki obrazek? Nic dodać, nic odjąć, tylko starać o takie cudo. Właśnie od niego wszystko się zaczęło.Więc nie bójcie się
marzyć...
Faktycznie - widok urokliwy. Ja jednak z kilku względów na dzień dzisiejszy pozostać muszę w błogiej strefie marzeń.
OdpowiedzUsuńMam szczególny sentyment do takich wielkich drzew, jak to koło chatki. Na moim rodzinnym podwórku był takie wielki wiąz, że chyba z 10.chłopa objęłoby go z wielką trudnością... Z biegiem lat takie wielkie drzewa stają się także niebezpieczne, w czasie burz piorun za piorunem w nie wali.Ale są takie piękne! Sama chatka też taka jak z bajki: bielutkie ściany i wysoki dach (nieważne, ze dziurawy).I tyle zieleni dokoła. I nie ma sąsiada zaglądającego do okien, ani kuchni sąsiadki z zapachem przypalonej cebuli... To wszystko składa się na niepowtarzalny urok takich miejsc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.