piątek, 24 czerwca 2011

a może tak wizualizacja?

Co zrobić, gdy do urlopu pozostało nam jeszcze dużo czasu, a jesteśmy wymęczeni codzienną pracą i bardzo brakuje nam pobytu wśród zieleni? Mam na to swój własny sposób. Nie wymyśliłam go sama, bo już dawno ktoś dużo mądrzejszy to zrobił. Ja po prostu dobrych parę lat temu odkryłam, jak sposób ten pomaga mi w radzeniu sobie ze stresem. Przy okazji okazało się, że jest też świetną wewnętrzną zabawą i przygodą.
Jak się w nią bawi? Podaję instrukcję działania;
Każdy ma gdzieś na półkach pamięci odłożony na później obrazek z ukochanych wakacji, z miejsc, które nas urzekły, gdzie nam było wyjątkowo dobrze, bądź, gdzie wspaniale wypoczywaliśmy. Otóż trzeba go odgrzebać i trochę odkurzyć.(Zawsze co odkurzone, lepiej widoczne.) Później szukamy sobie wygodnej kanapki, lub innego leżadła . Puszczamy muzykę łagodną, spokojną, wyciszającą, bądź typowo relaksacyjną z ćwierkotami ptaków  i szmerem strumyka w tle. Rozluźniamy wszystkie możliwe mięśnie, zamykamy oczy i wtapiamy się w odkurzony obraz. Podróż ta jest mało kosztowna( odtwarzacz muzyki może być na baterie lub prąd stały). W ciągu paru dni możemy podróżować w wiele ulubionych miejsc.
Ja za każdym razem wybieram sobie inne miejsce, ale mam też parę ulubionych do których często wracam.
Lubię wybierać sobie co raz to inne ścieżki, którymi wędruję. W ten sposób tuptam sobie również po Bieszczadach , a nawet zaglądam do swojej chatki, choć jednocześnie nie ruszam się z domu.
Polecam przed snem!!!

3 komentarze:

  1. Moja Droga! Mam takie dwa ukochane zdjęcia. Znam je tak dobrze, że nawet nie muszę na nie patrzeć.Zamykam oczy i jestem. Tam jestem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bożeno, niektórymi miejscami napawam się przez cały rok, bo było mi tam dobrze i jest co wspominać, wędruję w myślach od skały do skały, coraz wyżej i widzę widoki, to działa, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń