poniedziałek, 9 marca 2009

przedwiośnie


Jędrek był w ubiegłym tygodniu w Bóbrce . Kupił stare dachówki na 1,5 chaty, czyli na naszą i na część Lucyny.Brakuje mu 1500 dachówek.
Podróż mojego męża była bardzo długa, bo zjeżdżał pod Rabkę, skąd przywoził tzw. podbitkę. Potem po drodze kupował jeszcze coś i taki obładowany poturlał się do Grażki i Leona. Był około 22-giej. Następnego dnia kupował dachówki. Gdy okazało się, że jednak będzie ich trochę brakowało, to postanowił szukać w pobliżu. Niestety nie znalazł. Załatwił więc transport i pozwoził te, które zakupił. Później całkowicie ogołocił nasze konto i zapłacił pieniądze ekipie budowniczych( a może powinno się ich nazwać szamanami od reinkarnacji chałup).
Decyzji z banku nadal nie ma, dno konta aż piszczy, ale cierpliwie czekamy!
I tym sposobem chatki coraz bardziej przypominają prawdziwe, wiejskie chałupy. Ich duszę już widać.Charakter również. Mimo, iż domki są takie same, widać , że nie do końca są bliźniacze. Różnią się małymi szczególikami i tym czymś nieuchwytnym. Gdy obejrzałam zdjęcia, które zrobił Jędruś, pomyślałam sobie, że wyglądają, jakby zawsze tu stały. Tak pięknie wkomponowały się w pejzaż. A co dopiero, gdy zostaną wykończone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz