sobota, 7 marca 2009
biszczadzcy robotnicy
Ukochane Bieszczady przywitały nas słońcem. Jędruś starał się zdobyć brygadę do budowy ogrodzenia, bo zanim staną chaty, to trzeba ogrodzić. Co ogrodzone, to już jest czyjeś i nikt nie będzie rąbać cudzego drewna, bo już przestało być niczyje. Wcześniej było niczyje i przez zimę jakoś dziwnie uszczupliła się ilość naszego drzewostanu.
Zdobycie ekipy pracowników okazało się sprawą prawie nieosiągalną. Początkowo Jędrek najął trzech mężczyzn, ale na nieszczęście na drodze do pracy stał sklep, a w sklepie, jak to w wiejskim sklepie, był alkohol. Bieszczadzki chłop jest minimalistą. Potrzebuje jedynie wolności i alkoholu. Sklep ma alkohol, a przed sklepem jest wolność, czyli siedzenie godzinami z butelką piwa i patrzenie na Berdo, Koziniec lub inny szczyt. W ten sposób ekipa bądź nie docierała na miejsce, albo docierała, ale dotarcie wyczerpywało wszelką energię. Nogi się plątały, słupki nie trzymały linii, Andrzej wytrzymał tylko dwa dni i panom podziękował. Pozostał na placu boju z panem Jasiem.
Po tygodniu miałam na stoku ponad sto słupków i drewnianą bramę. Brama okazała się sednem sprawy. Jak jest brama, to na pewno teren jest czyjś i skończyło się podbieranie drewna. A ja ze wzruszeniem poczułam się prawdziwą właścicielką ziemską!
Pan Jasio ciągle się wykrusza i wraca jak zły szeląg. Stan rzeczy zależny jest od zasobności jego portfela i „ smaków”. Jak są smaki, to siedzi pod sklepem! Gdy brakuje gotówki, to stara się zdobyć zaliczkę i udaje, że pracuje. Jednak dzięki wysiłkowi mojego Jędrusia mamy już ogrodzenie i możemy przestawiać chaty.
tylko tutaj raj jest rozszczepiony
w pryzmacie witraży
wzruszenie wstępuje w duszę
w pracowni Leona
pospaceruje po galicyjskiej ulicy
a potem rozmywa się jak wieża
w rozpalonych bielą i ugrem
promieniach południa
tylko tutaj wzruszenie jest ruchem
cieniem i światłem
poczętym z Grażyny przesłaniem
zrodzonym w cieniu sceny
tylko tutaj anioły tańczą
na kalenicy chat i w koronach drzew
słodko śpiewają poetom
tylko tutaj??
właśnie tutaj odnalazłam piękno
i swoje miejsce na ziemi
Tak popłynęło mi z duszy zakochanej w Bieszczadach. Wiersz oczywiście przesłałam Grażce i Leonowi. Cieszę się, że się spodobał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz