niedziela, 22 marca 2009

coś hamuje


I tak wiosna błysnęła słoneczkiem po oczach, zrobiła parę zajączków i wykręciła się sianem. No może nie sianem, a wielkimi płatami śniegu i wiatrzyskiem jak cholera.
Jędruś zbierał materiał. Blacharze wyginali rury, blachy. Szykował się wyjazd. Ale gdzie tu jechać, jak w Bieszczadach sypnęło i 30 cm śniegu leży sobie na działce?
Można budować igloo , a nie chatkę. Nie chcę domku eskimosów, bo nie przepadam za zimnem! Poza tym Jędruś zrobił się podobny do cieknącego kranu. Cieknie mu z nosa. Nie puszczę więc mojego zasmarkańca w te śniegi! Po takiej ilości kataru mógłby wezbrać zalew. Przejdzie katar, wiosna namyśli się, to i Jędruś ruszy!
Wczoraj byliśmy we Wrocławiu w "Leroy Merlin" ( chyba tak się pisze), no w każdym razie łaziliśmy po hektarach " wszystko dla domu, przyszłego, obecnego itp..."
Patrzyliśmy na deski, sedesy, rury, gwoździe itp. "badziejstwo budowlane". Nie przypuszczałam, że stanę się miłośnikiem tego typu asortymentu sklepowego. Kiedyś brzydziły mnie sklepy " tylko dla panów" i niczego ciekawego nie widziałam w klamkach, śrubach, zawiasach... A swoją drogą moje aktualne refleksje brzmią banalnie ; miłość zmienia człowieka! Nawet miłość do starej chałupy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz