Za polami, za lasami, za paroma zagonami... W ten sposób mogłabym zacząć naszą opowieść o cotygodniowej niedzielnej wyprawie pt." trzy pałace", bo tyle odkryliśmy na naszej wycieczce. Pojechaliśmy przez Większyce, Reńską Wieś, Pawłowiczki, gdzie odbiliśmy na drogę wojewódzką 417 w stronę miejscowości Dobrosławice i Maciowakrze i mijając na wprost skrzyżowanie , które w lewo biegło do wioski Koza, a w prawo do Baborowa, pożegnaliśmy Województwo Opolskie i wjechaliśmy do Śląskiego, a zaraz potem dotarliśmy do Krowiarek, gdzie mieści się zespół pałacowo-parkowy. Wg wikipedii " był on dawną siedzibą rodów Strachwitz, Gaschin i Donnesmarck. Zbudowany w 1826 r. na miejscu poprzedniego drewnianego dworu, który pochodził z XVII wieku. W latach 1852-1877 nastąpiła przebudowa pałacu oraz powstał park. Pałac ma m.in. skrzydło o charakterze secesyjnym, trójosiową część frontową pałacu, która zwieńczona jest czteroboczną wieżą z bogato dekorowanym ośmiobocznym hełmem. Obecnie pałac jest niezamieszkany i popada w ruinę.
Pałac przetrwał wojnę w stanie nienaruszonym. Była tutaj Szkoła
Aktywu Politycznego, a od 1947 roku Państwowy Dom Dziecka i przedszkole.
W 1949 r. przypałacowy park został wpisany do rejestru zabytków.
Od 1963 roku pałac przejął Szpital Rehabilitacyjno-Ortopedyczny. Od 1970
roku szpital opuścił pałac wraz z jego cennym wyposażeniem i rozpoczął
się okres niszczenia. W 1988 r. pałac został sprzedany prywatnemu inwestorowi. Po prywatyzacji w latach
90 XX wieku nowy właściciel nie przeprowadził remontu ani nie
zabezpieczył obiektu. Pałac z roku na rok niszczał coraz bardziej, a
właściciel unikał planowanych kontroli konserwatora zabytków. W 2004 r. zespół pałacowo-parkowy został wystawiony na sprzedaż
przez małopolskiego developera. 31 maja pałac został sprzedany spółce Kalydna Sp. z o.o. z luksemburskim kapitałem. 30 lipca rozpoczęły się pierwsze prace mające uchronić obiekt przed zniszczeniem, dokonano oględzin najwyższej wieży pałacu.
W sierpniu nad Krowiarkami przeszła wichura, która spowodowała
przechylenie wieży. Wieża wsparta była na 8 drewnianych belkach, z czego
jednej nie było, druga zgniła, a trzecia złamała się na pół w czasie
wichury.
W wyniku wichury i m.in. oględzin zdecydowano się na zdjęcie wieży,
bowiem groziła ona zawaleniem do środka pałacu, w tym do sali balowej.
21 sierpnia jedno z parkowych drzew zawaliło się na główną bramę
prowadzącą do pałacu i ją poważnie uszkodziło. Brama została podparta
belkami w celu zabezpieczenia przed zawaleniem. 27 sierpnia najwyższa wieża pałacu, która groziła zawaleniem została ściągnięta za pomocą specjalnie sprowadzonego dźwigu
Wokół pałacu znajduje się w stanie szczątkowym park z pięknym, starym drzewostanem. Obecnie cały teren jest zamknięty, ogrodzony i nie można podziwiać pięknych drzew, rzeźb ogrodowych. Wg wikipedii na terenie parku mieści się mauzoleum właścicieli pałacu ze zniszczonymi sarkofagami, wozownia i stajnia. Niestety nie udało nam się tego sprawdzić.
Ze smutkiem opuściliśmy ruiny przepięknego pałacu z koronkowymi balkonikami, smutnymi oczodołami okien z powybijanymi szybkami....Pogoda była nie najlepsza, pochmurna. Na horyzoncie zalegały ołowiano szare chmury. Wąską drogą asfaltową, szeroką na jeden samochód pojechaliśmy dalej przez Gamów do Strzybnika, gdzie w zaniedbanym parku znajdują się ruiny pałacu z XIX wieku. W 1945 roku zabytek przejął Skarb Państwa, a zarządzało nim Państwowe Gospodarstwo Rolne. Obecnie po neoklasycystycznym pałacu pozostały tylko ruiny. Ruiny pałacu znajdują się w parku krajobrazowym, w którym znajdują się unikatowe okazy drzewostanu, takie jak:buk czerwonolistny, kasztan jadalny i platan klonolistny .
Pałac ten jest w strasznym stanie. W zasadzie jest tak zniszczony, że obecnie nie ma już czego ratować. Pochodziliśmy po zaroślach, w których zakwitają pierwsze fiołki, zawilce, kaczeńce, pokiwaliśmy głową nad ruinami, które starają się ukryć w wiosennej zieleni i pojechaliśmy dalej, po drodze mijając stary spichlerz, który chyba jedyny jest jeszcze w dobrym stanie. Wyszło słoneczko i z deszczowego, smutnego dnia zrobiła się radośnie wiosenna i przyjemna niedziela.
Aby w naszej pamięci nie pozostał tylko smętny obraz rumowiska, zniszczonych, połamanych cegieł, pojechaliśmy drogą krajową 45 i skręciliśmy drogą na Łany, odbijając tam do Błażejowic, skąd drogą 421 skierowaliśmy się w stronę Miejsca Odrzańskiego, aby po drodze skręcić w prawo i w ten sposób zajechaliśmy do Sławikowa. Pałac, z którego pozostały obecnie jedynie koronkowe resztki fasad, jest mimo wszystko przepiękny i robi wrażenie. Podobno powstał w XIX wieku. Wg. wikipedii został on częściowo zniszczony pod koniec II wojny światowej w czasie walk o przyczółek łubowicki między Wermachtem i Armią Czerwoną. W czasach PRLu wyposażenie pałacu zostało rozkradzione a sam pałac został zdewastowany i popadł w ruinę. Pałac jest otoczony parkiem o powierzchni 6 ha, w którym rosną drzewa liściaste i znajduje się ruina kaplicy nagrobnej von Eikstedtów. W otoczeniu pałacu znajdują się również ruiny dawnego spichlerza i oranżerii. Po 1989 r. pałac przeszedł we władanie Agencji Nieruchomości Rolnych, która sprzedała go prywatnemu inwestorowi. W 2005 r. inwestor przekazał nieruchomość gminie, gdyż nie stać go było na utrzymanie tego zabytku. W 2011 wójt gminy planował wystawić zabytek na licytację. Od 2018 gmina Rudnik, rezygnując z planów sprzedaży obiektu, zabezpiecza obiekt przed dalszą degradacją.
I tyle o naszej niedzielnej wycieczce, aby pooglądać ruiny pięknych niegdyś
pałaców. Mimo iż stare i zniszczone, nadal zachwycają. Jaka szkoda, że niektóre
z nich już dogorywają. Dni ich są policzone. Niedługo pozostanie po nich
jedynie wspomnienie.
W zasadzie chciałam jeszcze opowiedzieć o paru ważnych dla mnie sprawach.
Po pierwsze o tym , że marzenia nastolatek i kobiet dojrzałych czasem są takie same.
I jeszcze o moim drugim szczepieniu covid, na które musiałam poświęcić bite
pięć godzin, oraz o tym, że w trudnej sytuacji może być wesoło i śmiesznie.
Jednak myślę, że zostawię to na następny raz. A więc do następnego postu.
Zdrowia Wam życzę.
Grzech zaniechania ... jak można było doprowadzić do takiego stanu tak piękne budowle, to nie mieści się w głowie; może to tylko ja mam takie zwichrowanie, że podoba mi się stare? nowe budowle, błyszczące chromem i szkłem nie przyciągną mojej uwagi:-) pokazałaś perełki architektury, bogate w detale pałace, przy których nasze dworki są jak ubodzy krewni:-) a los spotyka je jednaki; jabłonie z 23 zdjęcia utwierdzają mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiliśmy, przycinając drastycznie nasze stare jabłonie, mam cichą nadzieję, że coś uratujemy; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTutaj, na Śląsku często spotykane są stare sady, odmładzane przez cięcie chorych konarów. Stare odmiany owoców są bardzo smaczne i obecnie rzadko spotykane. Myślę, że z obecnym światem materialnym jest tak jak i z każdą modą. Przemija. Pozostają z niej jedynie rzeczy solidne. Meble z dykty rozpadają się, z drewna są bardzo trwałe. Związki międzyludzkie oparte na mocnych, prawdziwych uczuciach są w stanie przetrwać burze i nieszczęścia. I nie mówię tu tylko o małżeństwie, ale i rodzinie, przyjaźni... Stare sprzęty naprawia się i jeszcze długo służą. Stare sady odmłodzone, zadbane dają pyszne i rzadko spotykane teraz owoce.Szkoda, że piękne , niepowtarzalne budowle są w takim stanie. Przerażają mnie opowieści ludzi, których rodziny los i zawierucha wojenna przywiodła na tereny poniemieckie. Słyszałam taką smutną opowieść od kobiety z okolic Strzelina,która zwierzała mi się, że jeszcze w latach sześćdziesiątych XX wieku ich świnie jadły na srebrach z pobliskiego zamku, a zamkowe, kryształowe tremo długo stało w ich stodole. Nie doceniamy piękna, rzemiosła, czasu i potu, który jakiś człowiek poświęcił by powstało coś wyjątkowego. W pogoni za modą nie myślimy o tym, że buduje się, tworzy długo i mozolnie. Niszczy szybko! Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńNAjbardziej bajkowy palac to ten z Krowiarek, balkoniki cacka i chyba bylby jeszcze do uratowania...W Strzybniku już nie ma co ratowac, w Sławikowie, chyba olbrzymi pałac. w stylu klasycystycznym, jeszcze piekny, ale chyba będzie powoli umierac w zapomnieniu mimo, ze ma godziny otwarcia?
OdpowiedzUsuńNic..pozostaje załamać rece, podniesc oczy do nieba i wznieść lamenty. Szkoda. A ja cieszę się,ze wiekszycki zamek znalazl troskliwego wlasciciela. 5 godzin zeby się zaszczepic? nie strasz, ja się szczepie po raz drugi w czwartek.
Pałac w Krowiarkach jest przepiękny i choć trochę zniszczony, jednak dach jest cały i zabezpieczony. Jest nadzieja, że jak znajdą się pieniądze, zostanie uratowany. W Sławikowie mimo urody pałacu, niewiele zostało.Niedługo jego żywota. Pamiętam pałac w Sławięcicach, który , gdy ja miałam lat czternaście, był zdewastowany, ale chyba jeszcze wtedy do uratowania. Dziś nie zostało nic. Tylko dwie kolumny, schody i kawałek zwieńczenia kolumn. A wcześniej był przepiękny. I w ten sposób umierają pałace. Znikają pożerane przez czas w zielonych chaszczach krzaków.
UsuńDobrze że jest ktoś kto fotografuje i zachowuje dla pamięci niszczejące zabytki ale bardzo szkoda, ze tak niewiele znajduje opiekunów. A co po nas zostanie?
OdpowiedzUsuńNa starość coś mnie takiego naszło, że chciałabym jak najlepiej poznać miejsce, gdzie tyle lat mieszkałam, żyłam i teraz żyję. Może czas przyspieszył, a może teraz doceniam przemijające piękno? Nie wiem, jednak coś mnie do tego ciągnie. Może to nowa moja pasja, którą dzielę się z innymi? Czas pokaże.Pytasz, co po nas zostanie? Pewnie po każdym coś innego. W każdej chwili zostawiamy jakieś ślady w sercach bliskich. Jeśli dla człowieka inni są ważni i zawsze znajduje czas, gdy jest im potrzebny, to pozostaniemy w ich myślach wspomnieniach, na fotografiach, w tym, co tworzymy; piszemy, malujemy, dziergamy... Zostawimy dobre wspomnienia i dobrą energię. Serdeczności!
UsuńNiestety w naszym kraju jest dużo takich niszczejących "perełek." Szkoda. Gdybym wygrała los na loterii - kupiłabym taki pałacyk i odrestaurowała... Zakochana jestem w takiej architekturze. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że są ludzie, którzy poświęciliby swoje pieniądze, aby ratować takie cudeńka. I życzę Ci tej wielkiej wygranej w totku. Ja nie gram, bo nawet jedynki nie trafiam. Kasa się do mnie nie pcha. Niestety, jak jej nie zarobię, to z nieba nie chce spaść. Ale są tacy szczęściarze, że im się pcha drzwiami i oknami. Może do nich należysz. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń