Moja siostra wymyśliła sobie , aby przenosić zawilce z naszych, kozielskich okolic na naszą działkę. Uśmiałam się do łez. Widać, że bardzo rzadko bywa w Bóbrce. Gdyby widziała, jakie wielkie kobierce zawilców zaściela bieszczadzka wiosna, to spaliłaby się ze wstydu ! Na działce teraz jest trochę mało roślinek, bo przez ostatnie dwa lata( tak to już dwa lata) ziemię wywracano do góry nogami, no nie koniecznie nogami, ale co mam napisać- skibą? To przecież nie orne pole. Nie mniej jednak dwukrotnie wielka koparka zgarniała ziemię PRAWIE DO GOŁEJ SKAŁY. W końcu musieliśmy zrobić półkę, bo jak tu stawiać na ostrym stoku? Potem tą ziemię rozgarnięto, a nadmiar podsunięto do góry. Tam ma być parking. Reszta ziemi złagodziła ostrość stoku. Teraz na stoku jest trochę gliny i roślinki, które zaczęliśmy wsadzać.
niedziela, 10 maja 2009
zawilce i zawiłości
Moja siostra wymyśliła sobie , aby przenosić zawilce z naszych, kozielskich okolic na naszą działkę. Uśmiałam się do łez. Widać, że bardzo rzadko bywa w Bóbrce. Gdyby widziała, jakie wielkie kobierce zawilców zaściela bieszczadzka wiosna, to spaliłaby się ze wstydu ! Na działce teraz jest trochę mało roślinek, bo przez ostatnie dwa lata( tak to już dwa lata) ziemię wywracano do góry nogami, no nie koniecznie nogami, ale co mam napisać- skibą? To przecież nie orne pole. Nie mniej jednak dwukrotnie wielka koparka zgarniała ziemię PRAWIE DO GOŁEJ SKAŁY. W końcu musieliśmy zrobić półkę, bo jak tu stawiać na ostrym stoku? Potem tą ziemię rozgarnięto, a nadmiar podsunięto do góry. Tam ma być parking. Reszta ziemi złagodziła ostrość stoku. Teraz na stoku jest trochę gliny i roślinki, które zaczęliśmy wsadzać.
piątek, 1 maja 2009
dusza chaty
dach nad głową
 Trzy dni po przyjeździe z Bieszczadów otrzymaliśmy zdjęcie naszego domku. Już ma czerwony berecik. Panowie położyli dachówki i jest jak z bajki. Tydzień po przyjeździe do Koźla  Jędruś pognał z powrotem na wschód. Po drodze kupił gąsiory , a potem starał się załatwić dachówki na  drugą chatkę, ale okazało się, że nic z tego nie wyszło. Na dodatek musieliśmy szybko załatwić zwykły kredyt w PKO. Teraz mogą się wypchać kredytem mieszkaniowym! Trudno.
Trzy dni po przyjeździe z Bieszczadów otrzymaliśmy zdjęcie naszego domku. Już ma czerwony berecik. Panowie położyli dachówki i jest jak z bajki. Tydzień po przyjeździe do Koźla  Jędruś pognał z powrotem na wschód. Po drodze kupił gąsiory , a potem starał się załatwić dachówki na  drugą chatkę, ale okazało się, że nic z tego nie wyszło. Na dodatek musieliśmy szybko załatwić zwykły kredyt w PKO. Teraz mogą się wypchać kredytem mieszkaniowym! Trudno.Wyszła nam całkiem inna wersja planów przyszłościowych. Za dwa tygodnie odwiedzimy po raz kolejny Bóbrkę i naszą chatkę. Nie ma wprawdzie wnętrza, tylko wielką, wolną przestrzeń, ale po woli wszystko będzie.Tteraz myślimy o przydomowej, ekologicznej oczyszczalni ścieków. Przecież jesteśmy w parku krajobrazowym, więc powinniśmy mieć wszystko ekologiczne. Może jakaś unijna dotacja się znajdzie... Trzeba pogrzebać w przepisach i internecie.
te zachody...
Do domu przyjechaliśmy po północy.
oswojona dzikość
...z okienka
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
 
