niedziela, 28 lutego 2016

Zmiany, plany, dylematy...

-- I jak się z tym czujesz? -- to pytanie najczęściej słyszę w swoim starym życiu. Piszę " starym", bo czeka mnie nowe, inne, pełne niewiadomych.  Chcę być szczera, więc muszę się przyznać, że  nie wiem, co mam odpowiedzieć, bo mam mieszane uczucia, ale decydującym jest ciekawość. Postanowiłam nie sięgać myślą dalej, jak do końca 2016 roku. A obecny rok, to same plany i marzenia o rewolucyjnym wywróceniu na drugą stronę swojego życia. Jednak zostawiłam sobie małą asekuracyjną linkę, czyli parę godzin tygodniowo w obecnym życiu. Chyba jestem podszyta tchórzem, skoro nie potrafię powiedzieć zdecydowane" basta" , odwrócić się na pięcie i odejść w nowe. Czyli tak trochę "chcę być i nie być", a to już nie ja pierwsza mam taki dylemat.
Ale miałam podzielić się swoimi planami, więc kończąc teoretyczne rozważania wracam do konkretów. Po pierwsze mam plany krótkoterminowe i długoterminowe. W najbliższej perspektywie czeka mnie marcowy wyjazd do Bułki, na który nie mogę się już doczekać. I tu również  mam dylemat, bo chciałabym być w okresie świąt w naszej chacie, ale  chciałabym też być w miejskim domu. Jestem rozdarta pomiędzy miłością do Bieszczadów, a chęcią spędzenia świąt z rodzinką. Uwielbiam jak dziewczynki szukają zajączkowych prezentów w zakamarkach naszego miejskiego ogrodu.Podróż w Bieszczady teoretycznie wyklucza mój pobyt z dziewczynkami, jednak mam je na co dzień. Tym razem mogę sobie darować  miejskie święta.
Jakie są dalsze plany? Do miasta musimy wrócić z końcem marca. Wcześniej czeka nas spotkanie z arniołami, naszą wiejską posiadłością, porządkami. Musimy sprawdzić, co wydarzyło się podczas naszej nieobecności. Przywitać się z chatą, przypomnieć sobie, jak to jest żyć na wsi, wśród przyrody.
Teraz tylko oglądam przez okno  sikorki, które przefruwają przez ogród, pogardzając wisząca na gałęziach słoninką. Jedynie czasem zaglądają do karmnika, czy aby coś smacznego tam zaserwowano.  Wypatrują i wynoszą w dziobie na gałąź, smakowity słonecznik. Dobierają się do przysmaku, rozłupując osłonkę. Nie ma zimy, więc dużo smaczniejsze są robaczki, które można wypatrzeć w szczelinach kory. Mój miejski ogród już jest pełen przedwiosennego życia. Tulipany mają około 5 centymetrowe liście. Wystartowały irysy, a przebiśniegi są gęste jak szczotka i pysznią się mnóstwem rozkwitłych kielichów kwiatów. Lada moment przyjdzie prawdziwa wiosna, więc czas
na wyjazd do chaty. Dalsze plany to przygotowanie chat na weekendowe spotkanie z przyjaciółmi
Chcę się z nimi pożegnać 400 km od miejsca pracy, w miejscu które kocham. Chcę im pokazać , gdzie będę spędzała większą część przyszłego życia. Czekają nas miłe chwile w połowie kwietnia. Muszę przygotować do tego obydwie chaty, bo będzie spotkanie 20 osób. Siostra zgodziła się, abym zagospodarowała i jej chatkę. Później, z kolei w czerwcu zaplanowałam  czteroosobowy wyjazd na Półwysep Bretoński. To region , za którym tęsknię. Tak chcę zacząć nowy etap w swoim życiu.
W czasie wakacji mają przyjechać do mnie goście z Belgii...I tak dalej do końca roku. Co wyjdzie z moich planów? Mam nadzieję, że zrealizuję to, co zamierzam. Teraz czekam . Zostały mi trzy tygodnie do wyjazdu do chatki. Tygodnie pełne pracy i  niepokoju, czy z wszystkim zdążę.

                              Właśnie takie Bieszczady chcę pokazać swoim przyjaciołom.

3 komentarze:

  1. Aha, już obserwuję u Ciebie "i chciałabym, i boję się":-) ciężkie są dni, kiedy po latach pracy nagle masz przed sobą wolny dzień, jeden, drugi, i wiele następnych, ale zwolnisz, przestaniesz na siłę szukać sobie zajęć, a na spokojnie oddasz się przyjemnościom bycia wolnym; bycie na emeryturze wcale nie oznacza, że będzie nudno, gdzieś przeczytałam, że osoby inteligentne nie nudzą się:-) pewnie, coś za coś, może finansowo troszkę słabiej, ale i potrzeby zmaleją; pozdrawiam Cię serdecznie, udanych przygotowań do przejścia w następny etap życia:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Potwierdzam każde słowo Marii. Nie tylko nudzić się nie będziesz ale też czasu wolnego będzie dużo mniej, bo wszystko się wtedy robi niespiesznie i uważnie, radośnie i bez przymusu. Pamiętam jak mówiłam do siostry: Ty mnie upomnij gdybym się do Was zwalała za często a okazało się że teraz przyjeżdżam rzadziej niż wtedy kiedy byłam 'w kieracie'. Serdeczności na nową drogę !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mario, chyba masz rację z tym " chciałabym..." i bardzo się cieszę na samą myśl, że wreszcie będę panią swojego czasu. Nareszcie nadrobię wszystko, co zostawiałam na emeryturę, jednak tak bardzo lubię swoją pracę, że " a jednak mi żal....".I nie ma to nic wspólnego ze strachem przed nudą. Tego absolutnie nie boję się. Bardziej rozstania z różnymi ludźmi. "Koleżeństwem" z pracy, ale też tymi, którym pomagam, bo jestem zawodowym pomagaczem.Jednak dzięki za wsparcie. Pozdrawiam serdecznie :))

    Pellegrino, mam nadzieję, że wreszcie trochę pomyślę o samorealizacji. Już zaczęłam i od dwóch tygodni uczę się języka francuskiego. Codziennie wieczorem godzinkę przed snem... Ale,gdy w pracy rozpoczęłam etap wrzucania do niszczarki sterty papierowych śmieci;starych przepisów prawnych,rozporządzeń... nagromadzonych przez trzydzieści lat na półkach i w szufladach, to jakoś ciężko zrobiło mi się na sercu.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i dziękuję za dobre słowo.

    OdpowiedzUsuń