wtorek, 15 września 2015

ale zdolna bestia!

        
         Chciałam zacząć inaczej, bo w końcu powinnam pisać według kolejności zdarzeń, ale postanowiłam tym razem odstąpić od reguły.
W niedzielę wrócił Jędrek od naszych arniołów, czyli z chaty. Niecierpliwie chwyciłam aparat fotograficzny, aby zobaczyć, jak wygląda dzieło jego rąk i oniemiałam.
-Ale zdolna bestia! - jęknęłam w duchu.
- Jest piękna! - powiedziałam do mojego ślubnego i zobaczyłam w jego oczach dumę.
I już nie żałowałam, że tym razem musiałam pozostać w domu, bo tata, lekarze...
Wiem, że gdybyśmy byli razem, to pewnie przeszkadzałabym w realizacji kolejnego dzieła, bo marudziłabym, że chcę to tu, to tam.
Jeszcze nie minął dzień pobytu Jędrka w domu, jakusłyszałam pytanie?
- A kiedy następnym razem pojedziemy do chaty? --
- Chciałabym jak najszybciej, ale ...no właśnie, zawsze jakieś ALE! - odpowiedziałam filozoficznie, bo cóż mogę teraz powiedzieć innego? Jednak w duchu pomyślałam, że może po piątym października uda nam się spędzić kolejne dnie w chacie i poudawać, że żyjemy zgodnie z naturą. Może uda mi się trochę malować, może napiszę dalszą część książki, a z pewnością spotkam się z przyjaciółmi.
I nie muszę spędzać kolejnych dwóch tygodni urlopu na wojażach zagranicznych, w ciepłych krajach, gdzie to zawierucha wojenna, strach, zamachy. Mam swój zielony azyl z nową drewutnią.

A teraz, gdy już przedstawiłam nową piękność, wracam do moich wakacji z chłopakami.  A więc wycieczki! W Uhercach Mineralnych uruchomiono drezyny napędzane siłą mięśni nóg. Pojechaliśmy na taką wycieczkę. W jedną stronę Kacper i Kajetan pedałowali jak szaleni. W zasadzie w większości było z górki. Z powrotem najtrudniejszy odcinek pod górę obsługiwał Jędrek z Kacprem. Zrobili sobie wyścigi z Czechem i jego synem, którzy na co dzień jeżdżą rowerami.I nie byli gorsi! Ostatni odcinek lightowy pedałowałam z Kajtkiem . Był 32 stopniowy upał, a my nie czuliśmy żaru, bo jechaliśmy przez las. Było super. Polecam , bo wspaniała wycieczka.
A tu cudna brama w Lutowiskach. O jeden dzień spóźniliśmy się na święto żubra. Ale za to mamy to urocze zdjęcie.
To stacja w Uhercach, bardzo stylowa.
Chłopcy pedałowali, ile sił w nogach.

A to już wnętrze . Hol stacyjny. W stylu małej stacyjki  sprzed wielu, wielu lat.

Tu stacja od strony peronów.
Można sobie machnąć fotkę w stroju zawiadowcy .
I to była pierwsza wycieczka. O innych w następnych postach. A tymczasem pod chatą Lucyny powoli zmienia się. Pan Zdzichu po kwartale zapewnień, że przyjdzie i rozrzuci, w końcu przyszedł i część rozrzucił. Brawo!

6 komentarzy:

  1. Drewutnia??? Toż to prześliczny, letni, przewiewny domek gościnny, z urokliwym widokiem. Tylko łóżko tam wstawić, stoliczek pod okienkiem i wakacjować aż miło ;- )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie mamy miejsce w naszych chatach, ale jakby w jednym czasie przyjechało więcej ludzi, to może obok drewna można jakąś polówkę wstawić.
      Tylko kto miałby odwagę na taki nocleg? Ja mimo piękności drewutni zdecydowanie wolę swoja sypialnię. jednak dzięki za pomysł. pozdrawiam serdecznie :))

      Usuń
  2. Drewutnia piękna. A wycieczka drezynami bardzo ciekawa. Mnie jedna rzecz w niej tylko odstrasza - tj. jazda tak dużą grupą drezyn jedna po drugiej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam, ale w końcu na trasie i tak byliśmy często sami. Jechaliśmy na końcu. Więc w jedną stronę jechaliśmy zdecydowanie wolniej, a z powrotem gnaliśmy co koń wyskoczy, a może rower...Pozdrawiam. :))

      Usuń
  3. Spodziewałam się, że drewutnia będzie piękna... ale że aż tak?! Pogratuluj ode mnie Wykonawcy ;)) Proszę o więcej zdjęć, z detalami!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia z detalami będą możliwe dopiero w październiku, bo " majster" nie pomyślał, że ktoś może być zainteresowany. Mnie drewutnia też się podoba. Jest zupełnie w stylu naszych chat. Dzięki za słowa uznania, które od razu przekazałam Jędrusiowi. Buziaczki:)))

    OdpowiedzUsuń