środa, 21 marca 2018

O wiosnie i przyjaźni.



Pomimo iż w ubiegłą niedzielę wiało i temperatura oscylowała w granicach minus sześciu stopni, udaliśmy się na coniedzielną wycieczkę. Tym razem do Pokrzywnej i Jarnołtówka.  Opatuleni wędrowaliśmy wśród śniegu, od którego niedawno uciekliśmy. I żartowaliśmy, że  niedawno pożegnaliśmy śnieżne zaspy i wyglądamy wiosny, a tu z własnej, nieprzymuszonej woli pognaliśmy na śnieg.














 Nie wiem dlaczego, (pewnie jest to mój brak umiejętności) ale jakoś trudniej mi obecnie korzystać z Blogera. Coś nieuważnie przycisnęłam i mogę jedynie podpisywać zdjęcia. Nie mogę pomiędzy nimi wpisywać normalnego tekstu. Jednak nie o tym chciałam, bo sobie poradziłam inaczej. Po prostu piszę na innym dokumencie, później wycinam treść i wklejam w post na blogerze. Ale do rzeczy, czyli do moich przedwiosennych rozmyślań.

Im jestem starsza, tym więcej czasu poświęcam śledzeniu ludzkich zachowań, emocjom, ich powodom, relacjom z ludźmi, obserwacji świata i zachowań ludzi. Mój pobyt w zasypanej śniegiem chacie pomagał w tym, bo dał mnóstwo czasu i oprócz możliwości pochłaniania książek, oglądania tv, spacerów, pozwolił na zagłębienie się w rozmyślaniach.
Wróciłam do miasta, żyję zupełnie innym życiem, ale zagłębianie się w myślach trwa i trwa.
Dziś mam przedświąteczny nastrój. W końcu do Wielkanocy pozostało półtora tygodnia. Przygotowujemy się do świąt. Jędrek niedługo będzie wędził mięso, które wcześniej do tego przygotował. Przed Bożym Narodzeniem wszystko świetnie mu wyszło, czemu nie miałby powtórzyć zabawy w masarza i mieć zdrowsze, smaczniejsze wędliny, niż te ze sklepu.
Ja z kolei coś tam myję, coś czyszczę , a że najlepiej przy prostych pracach zająć myśli czym innym, rozdzielam włos na czworo, jak to mówi Jędrek. Jednak tak mam, że muszę ciągle coś przetrawiać, przyglądać się, sprawdzać, rozważać... Po co ? Chyba tak mi w życiu łatwiej. Co przetrawione, dobrze poznane mniej starszy. Najbardziej straszy nieznane! Ale wracając do moich myśli nieuczesanych, które starałam się wygładzać, otóż w chacie oprócz poczucia uwięzienia odczułam dogłębną tęsknotę. I jak to nieprzyjemne uczucie odkryłam, bardzo zdziwiłam się . Skąd to się wzięło? W końcu mam u boku Jędrka, telefoniczny kontakt z dziećmi i wnukami, jestem w miejscu, które kocham, a tu obok mnie zalągł się smutek. Jest dorodny, wypasiony i nic sobie nie robi ze sztuczek, jakimi chciałam go wygonić. Początkowo poczułam się bardzo nieprzyjemnie. Naturę mam raczej pogodną, więc skąd to się wzięło? Muszę się przyznać, że mimo refleksyjnej natury życie nie jawi mi się, jako pasmo zmartwień. Szklankę widzę do połowy pełną... Niby wszystko gra. Nieufnie zagłębiłam się w siebie, próbując zdiagnozować, co też się we mnie tak radykalnie zmieniło . – Pewnie hormony! – logika mojego odkrycia była porażająca, bo co tu dużo mówić, raczej dzierlatką nie jestem. Ale po głębszej analizie doszłam do wniosku, że to za mało, aby mnie tak przydusić do gleby. I wtedy podjęłam działania zaradcze, czyli długie spacery ( brrr, jak było zimno), lekka lektura, dobra muzyka... Ale dopiero po powrocie z chaty i spotkaniu z przyjaciółmi popatrzyłam na świat przez różowe okulary. Gdy usłyszałam wielką radość w głosie przyjaciół, poczułam ich wewnętrzne wsparcie i usłyszałam tekst” – gdzie ty byłaś tak długo? Im dłużej ciebie nie było , tym bardziej nam ciebie brakowało – ” świat pojaśniał. I wtedy pojęłam , że dla mnie życzliwi ludzie są niesamowicie ważni. Życie z nimi nabiera barw i smaku. Człowiek musi czuć, że jest dla innych kimś ważnym, że jego nieobecność jest trudna do zaakceptowania. Nie szastam słowem „ przyjaźń”. O tym, czy ktoś jest moim przyjacielem, czy tylko kolegą, koleżanką, znajomym zadecydowało długoletnie wystawienie naszych relacji na próbę życiowych burz. Przetrwaliśmy je, a relacje słabe od razu zostały wyautowane. I tym bardziej siebie szanujemy, możemy na siebie w każdej chwili liczyć co wielokrotnie sprawdziliśmy. Znamy się jak przysłowiowe „ łyse konie”. Nie pijemy sobie z dzióbków, a nie raz nie dwa ochrzanialiśmy siebie, bo przede wszystkim jesteśmy wobec siebie szczerzy. Przyjaźń pomiędzy ludźmi rodzi się przez długie lata. Zauważyłam, że najdłużej trwają przyjaźnie od czasów naszej wczesnej młodości. Nawet, jeśli jesteśmy daleko, to na spotkaniu po latach jest tak, jakbyśmy rozstali się wczoraj. Cieszę się , że wokół mnie są tacy szczerzy i dobrzy ludzie, na których w każdej chwili można liczyć. Jeśli odczuwają moją nieobecność, czyli i ja im jestem niezbędna.  I to jest piękne, że ciągle jeszcze wartości takie jak miłość i przyjaźń nie dewaluują się w naszym zwariowanym świecie.


Wycieczka była cudna. Sentymentalna. Mimo bieli, której zaczynam nie trawić, powietrze było jak kryształ, a okolice prawie tak piękne, jak bieszczadzkie. W końcu to góry Opawskie.
Podczas powrotu pod Prudnikiem odkryliśmy takie stareńkie cudeńka. Szkoda, że umrą śmiercią naturalną, ze starości. Właściciel jest nieosiągalny! Ale miejsce jest urocze, a obiekt może być świetnym tematem  obrazu




6 komentarzy:

  1. Mieć sprawdzonych przyjaciół to bezcenny skarb...
    Pozdrawiam
    Spokojnych Świąt życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Tobie również radosnych i szczęśliwych świąt. Zgadzam się z Tobą, że prawdziwi przyjaciele, to bezcenny skarb. Bez nich życie byłoby o wile trudniejsze. Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. dobry przyjaciel jest mega ważny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, aby mieć koło siebie przynajmniej jedną osobę życzliwą,przy której nie musisz nic udawać, bo zna Cię doskonale i akceptuje. Bez przyjaciół świat byłby bardziej szary i dużo smutniejszy. Z okazji świąt życzę Ci wiele radości i pogody ducha. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Bożenko, do twarzy Ci w różowym. Ja odwrotnie, po powrocie z chatty, gdzie spokój i cisza, tylko moje tempo i obyczaje, odwykam od ludzi i trudno mi po powrocie uczestniczyć w ich życiu, problemach i radościach. Dziczeję i mi z tym dobrze. Chyba nie lubię być niezbędna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mówi moja córka, to malinowa czerwień. A może malinowy róż? Lubię kolory. Dodają życiu smaku. Cieszę się, że podobam Ci się w takich optymistycznych barwach.
      Co do upodobań mam zdanie, że najważniejsze jest, jak się z nimi czujemy. Jeśli coś Tobie odpowiada, to znaczy, że jest dla Ciebie dobre. W końcu to Twoje życie, Twoje buty, Twoja droga i jedynie Ty wiesz, czy buty uwierają, a droga jest właściwa. Z okazji świąt Wielkiej Nocy życzę Ci aby Twoje buty były wygodne, a droga ciekawa. Pozdrawiam Cię serdecznie. Wesołych świąt. :))

      Usuń