 |
Laura w kolorowej chuście. |
Brzozy powoli nakładają złote listki i wdzięczą się do słońca. W naszym bułkowym ogrodzie rośnie ich sporo. Wszystkie mają imiona...Najbliżej chaty prosto, jak żołnierz na defiladzie stoi dumny Jaś. Jego siostra Małgosia wdzięczy się do Gustlika i Honoratki, które rosną bliziutko siebie. Ich splątane gałązki sprawiają wrażenie, jakby trzymali się za ręce. Małgosia już zarzuciła żółty welon i pochyliła rozczapierzoną czuprynkę w stronę koleżanki. Honoratka wdzięcznie porusza zieloną czuprynką. Zazdrości Laurze i Małgosi tych przetykanych złotem szali i welonów. ... Laura pochyla się nad łąką, jakby zaglądała, czy nie dostrzeże kasztanowych kapeluszy grzybów.
Poranna bryza tańczy pomiędzy smukłymi pniami. Gdy w gałązki wplącze się przez nieuwagę wietrzyk, w przeźroczyste, wrześniowe powietrze startują złote łódeczki liści. Serfując konkurują z pajączkami dzielnie żeglującymi na smugach babiego lata. Znad zalewu słychać ostry krzyk łabędzi, a na bezchmurnym niebie pojawiają się klucze odlatujących ptaków. Czyżby, jak w piosence , powoli zamykały na klucz bieszczadzkie szlaki? Jesień !
 |
Małgosia nałożyła przetykany złotem welon. W oddali widać Honoratkę i Gustlika. |
 |
Dumny Jaś . |
 |
Gustlik i Honoratka. |
Wróciłam z wycieczki do Wilna. Na parę dni przyjechałam do chaty. Korzystam z ciepłych, słonecznych dni. Cieszę się pięknem września. Za chwilę znowu przyjdą deszcze, szarugi, błoto. Ale staram się o tym nie myśleć. Robię powidła ze śliwek przywiezionych z Koźla. Kupiłam mnóstwo leśnego miodu. Podaruję dzieciom, aby rodzinka nie chorowała. Co roku zwożę to pachnące latem słodkie złoto. Teraz słońce głaszcze moją twarz. Jest ciepło, radośnie. I jak tu nie kochać jesieni?
Drzewa mają imiona, jakie ładne:-) moja brzoza sypie listowiem z powodu suszy, a żurawie "zamykają na klucz szlaki", jak to obrazowo nazwałaś; ciepłe dni się skończyły, a mnie dopadły korzonki, ni to siedzieć, ni to chodzić ani też leżeć, w każdej pozycji boli ... wygrzałabym jeszcze na słonku te bolące miejsca:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJak miło, że spodobały się Tobie moje nazwy. Może to trochę infantylne, ale tak kocham " nasze włości", że traktuję nawet drzewa przedmiotowo. Jest jeszcze Mama Koza z 7 koźlętami. ( to też drzewa) No i król- dąb Maciuś I-wszy. A chaty to Boratyń i Kasina, zdrobniale Kachna. My właśnie mieszkamy w Kachnie. :}
UsuńPrzykro mi, że dopadły Cię korzonki. Mam nadzieję, że ból minie. Życzę zdrowia i serdecznie pozdrawiam. :))
Moja wioska nazywa się Brzóza Królewska bo brzóz tu mnóstwo. Miejscowi traktują brzozy jako chwasty leśne a bobry jako przysmak. Nikt tu nie rozumie mojego żalu za trzema siostrami brzozami, które towarzyszyły mi przy kuchennym oknie a które właściciel w majestacie prawa wyciął na opał.
OdpowiedzUsuńPotrafię zrozumieć bobry. Gorzej ze zrozumieniem ludzi. Brzozy są tak malownicze . Nic dziwnego, że chętnie brzezinki wykorzystywano w romantycznych scenach filmowych. Rozumie Twoj zal za dawnym widokiem z okna. a dzie jest Twoja wies ?Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń