piątek, 1 kwietnia 2016

nowa odsłona

Palmy na ryneczku w Lipnicy Murowanej.
Nasz pobyt w chacie zaczął się zaraz po Niedzieli Palmowej. Poniedziałek upłynął nam bardzo szybko
bo większość czasu spędziliśmy na autostradzie, ale i udawało nam się trochę zboczyć z trasy, aby obejrzeć co ciekawsze miejsca.
Bardzo lubię tzw. boczne drogi, bo z nich dopiero widać, jak piękna jest Polska. Niestety , gdybyśmy jechali do chat tylko bocznymi drogami, to dojeżdżalibyśmy na miejsce w środku nocy, co nie jest zbyt przyjemne, bo aby mieć przyjemność z pobytu w chacie, trzeba najpierw wypędzić chłód. Na to schodzi trochę czasu , a po podróży zmęczenie odbiera chęć czuwania do świtu.
Tym razem w chacie temperatura oscylowała w okolicy 5 stopni, czyli całkiem dobrze, bo na zewnątrz już było około zera. Na nagrzaniu chaty zeszło do północy, a później już było tak, jakbym w ogóle z niej nie wyjeżdżała.
Oprócz normalnych zajęć porządkowych, jak to przed świętami, chodziłam po stoku i szukałam wiosny.
I znajdowałam.  

jej oznaki takie

i takie

oraz takie.

Później robiliśmy przedświąteczne zakupy , starając się przedrzeć przez tłumy kupujących. Kolejki były takie, że ho, ho...! Na osłodę popołudniami malowałam pisanki. Jakie to wyciszające zajęcie. Cała przyjemność świąt.
 Trochę smutno, że świąteczne śniadanie jedliśmy tylko we dwójkę. Ale coś za coś. Albo chaty, albo tłum przy stole. Tym razem nikomu innemu nie chciało się gnać 400 km za nami!
 Za to wędrowaliśmy i jeździliśmy, sprawdzając, gdzie bardziej wiosennie.
 I warto było, bo i takie cudeńka znajdowaliśmy na trasie. Kocham zafrasowane figurki Jezusa odpoczywającego przy drodze.
 Jezioro Solińskie ochoczo pozwalało na przeglądanie się w jego tafli słodkich białych obłoczków.

                                         Jeszcze puste, ale jak zwykle malownicze.

               Słońce prażyło i miło było przysiąść na ławce i wystawić twarz do ciepłych promieni.


 A później znowu niespodzianki. To jak znaleźć prezent od świątecznego  zajączka.
                                        Żeremia też wydawały się bardziej świąteczne!

                                                   I znowu kwietna niespodzianka!


                   A po świętach to już tylko powrót do domu. Znowu autostrada i takie niebo!

I tydzień minął , jak jeden dzień.

4 komentarze:

  1. To jest wspaniałe w naszych kochanych chatach, że po kilku godzinach czujemy się tak, jakbyśmy stąd wcale nie wyjeżdżali. Piękny miałaś tydzień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Miałam bardzo piękny tydzień. Ten czas w chatach chyba zatrzymuje się i czeka na nas. Dlatego czujemy się, jakbyśmy nigdy stąd nie wyjeżdżali. Cieszę się, że masz tak samo. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  2. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. :))

    OdpowiedzUsuń