niedziela, 17 stycznia 2016

Tak daleko i tak blisko...

         Przekopując komputer znalazłam jakieś archiwalne zdjęcia naszej działki z 2008  zimy roku. To był czas, gdy zwiezione belki starych chat czekały na wiosnę. Niesamowite, jak bardzo zmieniła się nasza, mogę już teraz napisać " posiadłość". Nigdy nie przypuszczałam, że będzie właśnie TAKA, że stanie się naszym miejscem na ziemi. Marzyłam o swoim miejscu w Bieszczadach, gdzie mogłabym w każdej chwili przyjeżdżać, bez obaw, że brak wolnego pokoju , itp. Mimo wielu kłopotów, przeciwności udało się. Czyli jak czegoś bardzo chcemy, to anioły nam sprzyjają i pomagają, podpowiadają...
Dlaczego właśnie dziś o tym piszę?  Bo znowu czeka mnie wielka zmiana. Trzydziestego marca zmieniam radykalnie swoje życie. Mam wiele obaw, szczególnie finansowych. Będę musiała pożegnać się też z pracą, którą bardzo kocham.
Pamiętam zmianę życia wiele lat temu. Jednak wtedy zamieniałam zajęcie średnio przeze mnie tolerowane na coś nieznanego. Wtedy okazało się, że mój nowy zawód jest chyba specjalnie dla mnie stworzony...
Od wiosny zaczynam nowe życie. Wiem, że będzie takie, jakie sobie stworzę. Mimo wszystko mam obawy. Wczoraj oglądałam film z J.Nicolsonem " mimo iż goni nas czas"  (chyba taki był jego tytuł, ale nie jestem w stu procentach pewna). Pomyślałam sobie, że i ja powinnam zrobić listę rzeczy, które w życiu chciałabym jeszcze zrobić i zacząć ją realizować. Muszę sobie wszystko dobrze przemyśleć.  Chyba chata będzie takim moim centrum operacyjnym, o ile na to pozwoli choroba ojca. Na razie przymierzam się do zmian, intensywnie pracuję, wykańczając sprawy, aby pozostawić po sobie porządek i dobre wspomnienie... Wiem, że będę tęskniła. Przede wszystkim za ludźmi; przyjaciółmi i współpracownikami, ale też obcymi , nad  którymi przyszło mi pracować...
Co mnie czeka? Przyszłość pokaże, ale najpierw muszę stworzyć swoją listę spraw do załatwienia w nowym życiu!


















2 komentarze:

  1. Te zmiany wymuszone czy wybrane, bo to wielka różnica. Tych wybieranych zazdroszczę a tych wymuszonych współczuję.
    Też oglądałam ten film, już po raz trzeci i za każdym razem robię taką listę życzeń. I o dziwo (a może i nie dziwo) ta lista jest coraz krótsza mimo że nic nie wykreślam w międzyczasie. Po prostu chyba słabnie moc moich pragnień.
    Pozdrawiam i przesyłam moc i światło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Pellegrino! Z moją zmianą to jest tak; wybrana, ale z rozsądku, a nie z miłości. To tak jak z małżeństwem, które trzeba zawrzeć, bo ; dziecko w drodze, a co powiedzą sąsiedzi, albo on jest taki bogaty i dobry, a jakoś nikogo innego na horyzoncie, a czas leci, bądź zostałam sama, a dzieciom potrzeba ojca, a on jest porządnym człowiekiem . Podobnych " z rozsądku " można by mnożyć. Ilu ludzi, tyle sytuacji. Za mąż wychodziłam całe szczęście z miłości. Pracę wybrałam i zakochałam się w niej, a później pokochałam. A teraz podejmuję decyzję o rozstaniu, więc serce boli, ale z pracą jest inaczej niż z mężem. Trzeba zwolnić miejsce dla młodych. Mają więcej siły, energii...
    A ja chciałabym jeszcze tyle innych rzeczy,bo jestem głodna życia. Boję się, czy na wszystko czasu starczy. I modlę się , jak w tej reklamie, o to aby "zawsze chciało mi się chcieć", czego i Tobie życzę.Ściskam i pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń