niedziela, 2 października 2011

Nad pięknym, modrym Dunajem cz. 1

       Nie zaglądałam do internetu, bo ostatnio byłam w rozjazdach.Przeważnie służbowych, ale i prywatnych. Teraz mam mały przerywnik, ale już jutro znowu znikam na parę dni. Jednak mając chwilę przerwy postanowiłam podzielić się wrażeniami ze swojego ostatniego wyjazdu.
Miałam to szczęście , że pierwszego dnia jesieni mogłam pojechać na wycieczkę do Budapesztu. Pamiętałam go sprzed lat, gdy to w drodze do Turcji przejeżdżaliśmy przez to przepiękne miasto. W zasadzie błądziliśmy po nim, bezskutecznie próbując znaleźć właściwą drogę. Trudno nam było dogadać się z mieszkańcami. W końcu pomógł nam jakiś obcokrajowiec, znający język francuski. Tym razem Budapeszt był miejscem docelowym.
 W piątkowe popołudnie przejeżdżaliśmy przez Słowację. Widoki za oknem autokaru były urokliwe... Na zdjęciu trzy zamki wyglądające, jakby siedziały sobie na barana.
 Przed północą dotarliśmy w końcu do Budapesztu. Pojechaliśmy od razu na Wzgórze Gellerta. Nie ma to jak nocne zwiedzanie! Pomnik wolności w świetle reflektorów jest jeszcze potężniejszy!
 Następnego dnia, rankiem, rozpoczęliśmy dzienne zwiedzanie. W pierwszej kolejności Bazyliki Św. Stefana.

                                               Ulice Budapesztu o tej porze były puste.
                                  Dunaj rzeczywiście przywitał nas błękitem i białymi stateczkami.
 Mosty na tej pięknej rzece są urocze. Pierwszy, który oglądaliśmy zwie się łańcuchowy

 Fontanna Macieja, secesyjna budowla ze scenami myśliwskimi bardzo przypominała mi piękne rzymskie fontanny. Podobno legenda głosi, że w czasie oblężenia Budapesztu jedna z pięknych dziewic pokazała księciu, który ją urzekł, drogę do cudownego źródełka. I taką właśnie scenę rodzajową przedstawiają postacie , które ozdabiają fontannę.
 Jak w każdym zabytkowym mieście mnóstwo tu pomników uwieczniających narodowych  bohaterów.
                                             Widok ze wzgórza na Dunaj i miasto jest powalający.
               Tu z kolei piękny kościół Św. Macieja pyszni się kolorową mozaiką dachu i białymi, strzelistymi       wieżyczkami.
 W kościele tym, oprócz pięknego wnętrza są również zdjęcia rentgenowskie średniowiecznej rzeźby Chrystusa na krzyżu.
 Kolorowe witraże nie przedstawiają żadnych postaci, tylko barwne elementy roślinne.
 Wspaniale wejść po kamiennych schodach na wieżę Baszty Rybackiej i  przejść się wysokimi tarasami oraz popatrzeć z góry na rzekę.
 My mamy swojego orła, a Węgrzy turula ( mam nadzieję, że dobrze zapamiętałam nazwę ptaka)... Wzgórze Zamkowe jest ulubionym miejscem przechadzek turystów i mieszkańców miasta.
 Często można zobaczyć taki rodzajowy obrazek i usłyszeć dźwięk skrzypiec. W końcu to kraj Liszta.
 Z Bramy Wiedeńskiej widok jest równie piękny, jak ze Wzgórza Gellerta. A jakie nastrojowe zdjęcia można tutaj zrobić znajomym...
A w nowoczesnych, szklanych domach nostalgicznie odbijają się zabytkowe budowle...Doskonałe połączenie współczesności z historią.  cdn.  (po przyjeździe ze szkolenia)

3 komentarze:

  1. No to pozwiedzałaś piękne miasto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ho, ho! w wielkim świecie się bywało! piękna wycieczka, jakie niebo bezchmurne, bez chmurki, kolorowe witraże jak haft krzyżykiem na płótnie, wspaniałe miasto, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gosiu! Rzeczywiście piękne, ale w hotelu z higieną , jak na Ukrainie.Pozdrawiam:)
    Mario! Nie wiem, czy to Wielki Świat! Bardziej inny świat. Lubię zwiedzać. Jednak zdecydowanie wolę piękno natury. Zabytki do mnie przemawiają, ale szklane domy wcale. Najszczęśliwsza jednak jestem wśród łąk, pól, jezior i oczywiście szczytów! Uściski.

    OdpowiedzUsuń