czwartek, 1 grudnia 2016

Świat przez firankę




Dziś jest czwartek, pierwszego grudnia 2016 roku. Niedługo święta.  Od paru lat spędzaliśmy je w chacie, gdzie wyjątkowy nastrój, przestrzeń, piękne widoki. W tym roku będę w mieście.
Czy mi żal? Chyba troszkę, bo wolałabym, aby było jak w ubiegłym roku. Wtedy Tata czuł się dobrze. Miał w chorobie remisję. Było wesoło, rodzinnie i wyjątkowo świątecznie, jak tylko w chacie być może. Teraz jest inaczej. Nie ma szans na wyjazd, ale może będzie szansa na spędzenie świąt z ojcem.
Moja walka z chorobą Taty daje rezultaty. Masaże mięśni nóg, motywowanie do podnoszenia się z łóżka, do zdobywania kolejnych centymetrów trasy od pokoju do toalety za pomocą chodzika, ćwiczenia, konsultacje lekarskie, zmiana leków....oraz  dbanie i chuchanie na tatę, aby wyciągnąć go za uszy z łóżka. Już daje radę przejść 3 metry. Ma silniejsze mięśnie, walczy o samodzielność. Walczy o siebie i to daje nadzieję. Tylko martwi mnie ciągły spadek wagi. Od września stracił około 8 kg. Jest drobniutki i chudziutki. Jest pochylony, jak stare drzewo, które przez lata przygniatał do murawy wiatr, deszcz, śnieg. Jego przygniotła choroba. Oto mój kochany, kościany dziadek. Zmienił się, wsłuchany w siebie, swoje bóle, swoje dolegliwości. Świat widzi jedynie przez firankę. Niespecjalnie go interesuje.  Teraz liczy się jego organizm i pogoda, która ma ogromny wpływ na jego funkcjonowanie. Wspólnie po raz drugi uczymy się choroby. Przełamujemy kolejne bariery, walczymy. Nie wiem ile zdołamy wywalczyć. Myślę, że każdy dzień przeżyty w jakiej takiej świadomości jest zdobytym przyczółkiem życia. Każdy kolejny krok, kolejna czynność. Powtarzane rankiem; walcz o siebie i staraj  się po prostu żyć, pomaga w podnoszeniu się z łóżka. Już nie przesypia całej doby. Nie wegetuje, wrośnięty  w łóżko. Odrywa się przynajmniej na kilkanaście minut od jego płaszczyzny parę razy w ciągu doby.W ciemnym tunelu błysnęła iskierka. Czy zgaśnie, czy się rozżarzy ? Nikt tego nie wie.



Na oknie zakwitł zygokaktus. Oglądam go codziennie, tak jak i wschody słońca, odbijające się w oknach sąsiednich domów.To chwila dla mnie, kiedy Tata jeszcze dosypia po porannej owsiance i porcji leków. Wczoraj mnie rozśmieszył, gdy karmiłam go zupką mleczną. Oparty o poduszki, z zamkniętymi oczami i ręczniczkiem pod brodą rytmicznie otwierał usta i połykał gęstą zupkę. Przypomniałam sobie piosenkę Chyły " cysorz to ma klawe życie, no i pożywienie klawe" i podśpiewywałam pod nosem cały ranek. Pomyślałam sobie , że i w trudnych sytuacjach fajnie, gdy znajdujemy śmieszne momenty, bo tak jest dużo łatwiej.
Niedawno na tarasie jeszcze kwitły kwiaty. Teraz ogród jest szary i smutny.




To najsmutniejszy okres. I tak będzie do świąt; szybko zapadający zmrok, późny poranek i wszechogarniająca świat szarość. A ja brodzę w tej szarości od wczesnego poranka, który jeszcze nie tak dawno był dla mnie środkiem nocy i czekam na światło dnia. Wtedy jest weselej i łatwiej.


6 komentarzy:

  1. Chciałabym napisać coś podnoszącego Cię na duchu, ale wszystkie słowa wydają mi się zbyt banalne, jednak po nocy zawsze nadchodzi dzień... Trzymaj się dzielna kobieto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny, słowa wsparcia. To zawsze dodaje sił. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Dużo mam podobnych przemyśleń gdy odwiedzam szwagra ale mnie łatwiej bo na codzień opiekuje się nim siostra a my ją tylko wyręczamy czasem. Dlaczego tak jest, że potężny, przystojny mężczyzna w dwa lata zmienia się powoli w sękate, pochyłe drzewo o umyśle maleństwa. Dlaczego z męża staje się dzieckiem. Specjalnie nie stawiam pytajników
    Siły, mocy i cierpliwości Ci życzę. Nadziei i miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ostatnio myślałam sobie, że może właśnie zdziecinnienie, umysłowe otepienie pomaga nam bliskim pogodzić się Z dochodzeniem drogiej osoby. Żegnamy go na raty. Najpierw osobowość, później całą resztę. Nie wiem czy to łatwiejsze czy trudniejsze ale rozłożone w czasie. Pozdrawiam

      Usuń
  3. powiem Ci, że rozumiem Cię w pełni. wspólczuje, ze to chatki nie możecie.

    u nas z jednej i drugiej strony chorobska w rodzinie. te najgorsze, co bedzie nikt nie wie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znamy całości obrazu... I może to lepsze. Pozwala mieć nadzieję. A ona umiera ostatnia. Wszystkiego dobrego Tobie i Twojej rodzinie. Pozdrawiam

      Usuń