sobota, 20 sierpnia 2016

Z innej perspektywy





            Mam internet. Niby nic nadzwyczajnego, ale dla mnie znaczy wiele. Wreszcie w chacie nie jestem odizolowana od świata. Mogę dokonywać płatności, a nawet prowadzić nadal swojego bloga, co niniejszym czynię. Wreszcie będę mogła rezydować tu na dłużej. W końcu dlatego  między innymi stanęły nasze chaty.
Tata lepiej się czuje, ma dobrą opiekę, a w zasadzie mogę powiedzieć, że całkiem doszedł do zdrowia. Funkcjonuje nieźle i jest całkiem samodzielny. Mogę go na jakiś czas zostawić pod opieką pani Uli i mojej siostry, która ani myśli wybierać się na emeryturę. Bez pracy nie wyobraża sobie życia. To tak na marginesie.
Wracając do głównego tematu, którym jest moje życie w chacie, mogę powiedzieć, że dziwnie mi z tą świadomością, że nie muszę gnać na złamanie karku 400 km na zachód, do swojego miejskiego domu. Zaczynam w Bułce zapuszczać korzenie.
Jak ostatnio pisałam, gościliśmy Belgów. Po ich wyjeździe otrzymałam maila z podziękowaniem za gościnę i zapewnieniem, że spędzili tu cudowne chwile, a obrazy z wakacji w Polsce na długo będą mieli pod powiekami. Myślę więc, że moje zamierzenie, aby zmienić u Josepha zdanie o Polsce, w jakiś sposób odniosło skutek. Nie wiem dlaczego kuzyn mojego męża miał uprzedzenie do kraju swojej matki. Jako dziecko wstydził się uczyć języka polskiego. Wyśmiewał matkę, gdy ta chciała go uczyć. Teraz zna jedynie cztery polskie słowa. Nie czuje potrzeby zmiany .
Nie wiem, czy inne spojrzenie na nasz kraj coś zdziała. Nie wiem skąd u Josepha ten kompleks pochodzenia. Być może wziął się jeszcze z czasów chłopięcych. Może w szkole był wyśmiewany. Jego matka bardzo niegramatycznie mówi po francusku. Bardziej poprawnie posługuje się językiem polskim , chociaż zapomniała już wielu słów.
Zastanawiałam się ostatnio nad tolerancją wobec obcokrajowców, uprzedzeniami, lękami przed nieznanym. Tak jest w całej Europie.
 W  świadomości wielu przeciętnych Belgów, którzy nie znają naszego kraju, bądź znają go z  reportaży albo wyrobili sobie zdanie o Polsce sprzed stanu wojennego, obraz jest krzywy.
Tak było u Josepha, który z początku myślał, że jego matka urodziła się w Rosji, a Polska jest jej częścią. Joseph nie jest człowiekiem prostym. Prowadzi nawet lokalny miesięcznik. Przed przejściem na emeryturę był nauczycielem...Myślę, że teraz zmienił zdanie o naszym kraju. Czas pokaże, czy rzeczywiście tak jest. Byłam już w wielu krajach na terenie Europy, a nawet zahaczyłam o Azję. Jestem ciekawa świata i ludzi. Wszędzie są miejsca piękne i brzydkie. Są ludzie dobrzy, życzliwi, pomocni, sympatyczni, ale też i nieużyci, egoistyczni, a czasem po prostu głupi. W naszym kraju takich też nie brakuje.
Teraz w chacie goszczą moje wnuki. Dają nam wiele radości. Staram się uczyć ich tolerancji wobec innych. Chciałabym , aby wyrośli ma otwartych, dobrych ludzi.
                                              Tak wypoczywali Belgowie.

4 komentarze:

  1. Właściwie to tu znalazłam odpowiedź na pytanie zadane w komentarzu pod poprzednim wpisem o postrzeganie Polski przez Twoich gości:-)
    pozdrowienia ślę, Bożeno:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świadomie nie odpisałam , wiedząc iż będę o tym pisała w poście. Serdecznie pozdrawiam ;))

      Usuń
  2. Nie lubię stereotypów, określania narodu czy nacji kilkoma słowami, bo ludzie różni są i trzeba czasem jak to mówią beczkę soli zjeść z nimi albo wypić trzy tysiące filiżanek herbaty. Dobrze, że goście zachwyceni ale po takim wypoczynku w hamaku, po zwiedzaniu ciekawych zakątków to oczywiste. A te grzyby to jadalne?

    OdpowiedzUsuń
  3. Te przypuszczalnie niejadalna, ale dekoracyjne. Natomiast rosną również kozaki i maslaki. Właśnie zrobiłam z nich sos
    Pozdrawiam cieplo; ))

    OdpowiedzUsuń