niedziela, 19 lipca 2015

wakacyjny kogel mogel

Wiele się teraz w moim życiu dzieje. Tata czeka na trzecią chemię, która już jest w tym tygodniu.
Moja córa już nie jest w tzw. dwupaku. A my na czas jej pobytu w szpitalu oraz małej rekonwalescencji zabraliśmy do siebie chłopaków. Aby uczcić wejście Karmelka- Kornelka do rodziny pojechaliśmy w czwórkę do lodziarni na prawdziwe łakociowe szaleństwo.
Znowu moje " branie się w garść", aby stracić parę kilo, bo to lato, człowiek wystawia wszystkie swoje oponki na światło dzienne i widok publiczny... Ja wiem, że powinno się trzymać dietę cały rok. To znaczy racjonalnie się odżywiać. Wtedy z oponkami nie ma kłopotu. Niestety moja silna wola jest bardzo silna, ale w utrzymywaniu swej słabości. To z całą pewnością moja pięta achillesowa. Ludzie mają różne uzależnienia, a moje to lody. W zimie jestem w stanie im się oprzeć, ale latem wpadam w system uzależnienia z wszelkimi jego konsekwencjami i tak jest ze mną , jak na tym rysunku, który wyraża cały mój stosunek do wakacyjnej diety;
 No może mniej ordynarnie, ale ... Mam świetne wytłumaczenia. Mój puchar lodów tłumaczyłam tym, że cudowny Karmelek musi godnie zostać uczczony. A jak inaczej można uczcić z nielatami?
Tylko lody! Po cukierni, która jest w Sławięcicach, pojechaliśmy na prośbę Kacpra i Kajtka do ruin byłego obozu koncentracyjnego Pozostały po nim wieżyczki strażnicze, betonowe bunkry, krematorium , pomnik, plac apelowy i parę tablic informujących o tym miejscu.






Obóz mieścił się zaraz koło torów kolejowych w lesie. Jak obejrzałam jak wielki był jego teren i ile ludzi tu przebywało, to nie chciało mi się wierzyć. Moim wnukom również. Teraz to bardzo ciche miejsce, rzadko odwiedzane przez ludzi. Cieszę się, że Kacper i Kajtek o nim pamiętają i często gdy przyjeżdżają, proszą o spacer po jego terenie. Trzeba o takich rzeczach przypominać.
 Poznaję moich wnuków od nowa. Przeważnie jesteśmy tylko z nimi  ( bez ich rodziców) tylko raz w roku. Miło patrzeć, jak garną się do nas, biorą przykład z Jędrka, który jest dla nich autorytetem w sprawie ćwiczeń fizycznych , sportu... I jak korzystam na tym, bo wspólnie wyjechaliśmy na długą rowerową wycieczkę ścieżkami polnymi. Dałam radę na moim miejskim rowerku z koszyczkiem. Kajtek szalał wśród pól i łąk. On z tych, co muszą gnać do przodu, jak i Jędrek. Kacper jeździ umiarkowanie, a jak sobie powolutku ... za nimi. I dojeżdżałam, gdy coś ciekawego oglądali.
Przyjechaliśmy do domu o tej samej porze. To właśnie mój wkład w trzymanie linii.
Malutki, ale jednak! dziś Jędrek z Kajtkiem pojechali oglądać zlot ciężarówek z całego świata. Jest w Nowej Wsi Opolskiej. Kacpra to nie interesuje. Woli czytać. A ja pisać, co właśnie czynię.
A poniżej zamieszczam moje fotograficzne wspomnienia z dalszej części wyjazdu do Ołomuńca, a w zasadzie już powrotu do domu. Pojechaliśmy przez Lostic, małe pożydowskie miasteczko ze starą synagogą, gdzie teraz jest muzeum żydowskie. Na rynku w zlosticach jest sklepik z miejscowym niezłym winem i serami owczymi, kozimi i krowimi. Oczywiście przywieźliśmy do domu wszystkiego ociupinkę, aby popróbować.



Niedługo poznam Kornela.A może później wreszcie uda mi się wyjechać do Bóbrki, jeśli tylko Tata tak dobrze zniesie chemię, jak tą ostatnią. Oby!

2 komentarze:

  1. piekne wycieczki

    stosunek do diety ja miec podobny tylko za 2tyg wesele a za 1,5 mca powrot po kilku latach do pracy z kilkoma nadwyzkowymi kilogramami po 5ciazach :( jestem przerazona i musze wreszcie cos ze soba zrobic :(

    gratuluje kolejnego czlonka rodziny

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Beatko, jak dobrze znam Twoje dylematy. Dwa tygodnie, to zdecydowanie za mało na radykalny spadek wagi, ale coś można z tym zrobić.Myślę, że mogłabym Ci podrzucić swoje małe sztuczki, aby w sukience wizytowej poczuć się lepiej. To dieta właśnie na dwa tygodnie. Poprawia przemianę materii.Nie szkodzi, a parę kilo można stracić i jest prosta jak drut. Przez pierwsze 5 dni jemy same jarzyny. Później 7,8 dzień dokładamy owoce., ale bez przesady, nie w ilościach przemysłowych, 9, 10 dzień dokładamy pół litra mleka lub jogurtu, 11, 12 dzień dokładamy ser biały, 13-14 dzień dokładamy gotowane mięso drobiowe. Chudniemy i poprawia nam się przemiana materii oraz nastrój.Nie jemy pieczywa i słodyczy. Powodzenia. Na mnie działa !! :))

    OdpowiedzUsuń