niedziela, 7 czerwca 2015

szkoda łez- czyli jak chwilowo zostałam ogrodniczką

Nie wiem, czy słowo ogrodniczka jest słowem właściwym i to zarówno, jeśli chodzi o formę, jak i znaczenie tego słowa. Jednak chyba nią właśnie zostałam, bez względu na wszystko. Początkowo z musu, bo w zasadzie tę działkę w naszym stadle od zarania naszych wspólnych dni pełnił z wyboru i zamiłowania Jędrek.Odziedziczył po swojej mamie tzw. " rękę do roślin".Z czasem okazało się, że za ręką poszło serce. Zapanował nad naszym ogrodem niepodzielnie i pełnił rolę władcy absolutnego. Sam projektował, nasadzał,zajmował się układaniem ścieżek,zasiewaniem trawników. Wysadzał w ogrodzie roślinki, o których marzył itp.Dostępowałam czasem zaszczytu doradcy, ale najczęściej byłam widzem. Nie powiem, żeby rola ta mi doskwierała. Od dzieciństwa, kiedy to w czasie wakacji rodzice zapędzali mnie na działkę do zbierania truskawek, zrywania porzeczek, agrestu, miałam uraz do prac ogródkowych.Lubiłam nasz ogródek, ale z bezpiecznej perspektywy spacerowicza.Kolorowe kwiaty były pięknym tłem , gdy siedziałam na tarasie i pisałam, czy popijałam kawę. I tak chwile te były dosyć rzadkie, bo jak to w dzisiejszym świecie ludzi pracy jest, przybiegałam do domu wieczorkiem i to tak zmęczona, że ledwie powłóczyłam nogami, a tak mi się przynajmniej wydawało. Aż tu w tym roku wszystko zmieniło się. Choroba taty kazała mi zrewidować swój czas, poustawiać priorytety. A gdy Jędrek wyjechał do naszej chatki, a ja musiałam zostać z tatą, zaczęły się dnie upalne, bez kropelki deszczu. Poczułam odpowiedzialność za pozostawione pod moją opieką roślinki.
Jędrek wyjechał w piątek po południu, a ja już w wieczorem spróbowałam popatrzeć na ogródek okiem gospodarza. I co zobaczyłam; wyschnięty trawnik.
Parę dni wczesniej Jędrek posiał nową trawę, która bardzo nierówno wschodziła, ale trudno się jej dziwić, bo warunki miała bardzo trudne.
Ogórki , które dosiewał Jędrek, bo poprzednie zostały zjedzone przez ślimaki z trudem przebijały się przez zbitą glebę. Prawie słyszałam, jak wołały; - wody!!!
Flance kalarepki bardzo powoli nabierały obłych kształtów. Prognozy meteo nie wróżyły szybkich opadów. - Nic to- pomyślałam - nie takie rzeczy w swoim życiu robiłam! Po prostu trzeba zakasać rękawy i podlać roślinki. Niby proste, a tu okazało się,że wprawdzie jest pompa, ale węże niepodłączone. Ten który jest przytwierdzony do pompy, jakiś taki krótki. Nawet do połowy pierwszej rabatki nie starcza. Złapałam za konewkę. Wielka, metalowa,nie do kobiecej małej dłoni. Pierwszego dnia walczyłam z podlewaniem, konewkami, schodami, murkami. Nie poddałam się, ale zziajana, ubrudzona, oblana niezliczona ilość razy, przed snem nawet nie miałam siły otworzyć książki, czy telewizora.
Po paru dniach ,mordęgi, dźwigania niezliczonej ilości wiader z wodą, przyjechała moja najmłodsza siostra. Pokazała mi czego brakuje, aby podłączyć dwa węże. Pojechałyśmy do Castoramy i za niecałe pięć złotych kupiłyśmy , jak to się ona wyraziła, " takiego "ipka", który łączy dwie części. Oprócz tego, drugiego do tzw. połączenia na stałe. To tak w zapasie, gdyby kolejnym razem nastąpiła znowu sytuacja awaryjna.
Od tego szczęśliwego wieczora polubiłam podlewanie i zaczęłam z optymizmem patrzeć w ogrodniczą przyszłość. Ogród jest piękny i kolorowy.
Róże powariowały i obsypały się tak wielką ilością kwiatów, jakiej do tej pory nie widziałam.
Ten krzew sadziła jeszcze moja mama. Ma niesamowity kolor.
Chabrowe ostróżki wyraźnie odbijają się od cytrynowego tła.
Czas nazbierać płatków róży, aby utrzeć ją z cukrem na powidła.
Napojone roślinki odwdzięczają się obfitym kwieciem.Mimo suszy jest kolorowo.
Kwitnie szczypior.
Krzaki jeżyn też mają wiele kwiatów. A ja poszłam na targi zakupiłam sadzonki kwiatów. Porobiłam swoje kwiatowe kompozycje. Poustawiałam na schodach. Czeka mnie jeszcze samotny tydzień. Zaczynam znajdować radość w " grzebaniu w ziemi" . I kto by pomyślał, że stanę się raczkującą ogrodniczką?

5 komentarzy:

  1. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Ja też do pewnego wieku głosiłam wszem i wobec że nigdy, przenigdy grzebania w ziemi a teraz z lubością i radością brudzę ręce i łamię paznokcie w ciepłej ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krystynko- Przypuszczam,że moja ogrodnicza pasja ograniczy się do zastępstwa głównego ogrodnika, no i może do doglądania moich "nasadzeń". Dobre i to, bo do tej pory moje kwiatki nie miały lekko. Teraz jest to sprawa honoru! Nie pozwolę, aby KTOS
    powiedział, że zmarnowałam ogród. Gdy nastanie czas Jędrka, to muszę z ogrodu emigrować. Dwóch gospodarzy, to o jednego za dużo. To tak jak z kucharzami w jednej kuchni. A co do paznokci, to przecież teraz są przepiękne ogrodnicze rękawiczki ., ale widzę, że masz podobne doświadczenia. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Bozenko, dbaj o nasadzenia nie dla honoru ale dla przyjemności, Co dla Jędrka to wasze a co dla Ciebie to nasze.
    Mam mnóstwo ogrodniczych rękawiczek i ubieram je przed robotą ale ... po kilku minutach pracy dłonie nie wiadomo kiedy gołe i brudne a rękawiczki gdzieś tam porzucone

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem zgrabnie Ci poszło, kompozycje udane, w końcu to nic trudnego, prawda? również zakupiłam kolorowe rękawiczki, ale na razie tylko cieszą moje oko, bo donaszam stare; a w nich, gdy wpadnie grudka ziemi, to ręce jakby bez rękawiczek pracowały; używam też do koszenia kosą, nie robią mi się pęcherze na dłoniach; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Krystynko, będę pamiętała o tym " dbaniu". Mimo wszystko mój czas władczyni ogródka z końcem tygodnia skończy się, bo wraca główny ogrodnik. A może pozwoli na to, abym przynajmniej była ogrodniczym czeladnikiem. Spadnie mi z serca ciężar odpowiedzialności za powierzone roślinki.A swoje kompozycje będę pielęgnowała z prawdziwą radością. Przesyłam serdeczności:)

      -Mario, wiele lat temu doświadczyłam niezłych pęcherzy przy grabieniu siana na " ranczo" moich teściów. Nawet owijanie drążka od grabi nie pomagało. Pęcherze popękały, a rany sączyły się. Teraz w Bieszczadach też grabię w rękawiczkach i nie zaliczyłam ani jednego pęcherza. Więc chyba to niezły gadżet. Przesyłam serdeczne pozdrowienia. :)

      Usuń