niedziela, 24 maja 2015

Przerwa na maj - kiedy zakwitną jabłonie...

Domowa bazylia pojechała tym razem do Bóbrki razem z nami. Na tarasie hartowała się bieszczadzkim wiatrem, słońcem i deszczem. Później zabraliśmy ją z powrotem ze sobą. Tak to już jest z nami, ludźmi. Gdy coś sami posiejemy, wyrośnie nam, to czujemy się za roślinkę odpowiedzialni.
Maj, to czas bieszczadzkich bukietów. Wszędzie rządzą kwiaty i sałatowa zieleń.Właśnie to mnie wiele lat temu urzekło. Zapragnęłam kawałeczka swojego miejsca w tak cudnym miejscu. I stało się. Mam swój mniejszy kawałeczek świata. Mimo iż za każdym razem zachwycam się naszym rajem, to i tak dostrzegam coraz to nowe cudeńka. Na przykład to, jak miło odbija się czerwień liści rajskiej jabłonki od zieleni chaszczy i kwitnącej czeresienki..
Wreszcie miałam okazję pooglądać dzieło rąk Jędrusia. Tu ma stanąć drewutnia. Już część podłogi gotowa! Płytki na podłogę przywozimy za każdym razem na przyczepce. Jedziemy 400 kilometrów obładowani jak przysłowiowi Rumuni. Wieziemy roślinki do posadzenia, narzędzia, materiały itd. Drewutnia ma być podobna do chałupek. Brakuje nam jeszcze trochę płytek i desek na ściany. Mam nadzieję, że Jędrek da radę przed wakacjami zbudować miejsce na drewno i narzędzia. Teraz głównie układamy polana pod chałupami. A już kupiliśmy opał do kominka na kolejny sezon. Musi schnąć, więc do dzieła !!!
Z górnego parking, który teraz przywitał nas kolorową łąką, nasze chatki wyglądają , jak zanurzone w żółci kwitnących mleczy.Tylko wystają im czerwone czapeczki. Kocham ten sielski obrazek!
W Bieszczadach jest bardzo dużo dzikich czereśni. To pozostałość po opuszczonych sadach, a także pamiątka po ptasim obżarstwie. Teraz wszystkie drzewka zakwitły i można je znaleźć wszędzie; obok domu, w głębokim lesie, gdzie trudno dojechać, czy na stokach gór.Po prostu bukiety!.
W ubiegłym roku moja siostra Lucyna znalazła gdzieś w trawie dzikie narcyzy, wykopała i zasadziła w ogrodzie. Bardzo rozczarowaliśmy się, że w tym roku nie zakwitły.Widać jeszcze nie zaaklimatyzowały się. Może w przyszłym będzie lepiej.Narcyzy to jedne z moich ulubionych kwiatów.Przepięknie pachną i są takie delikatne.
Dzień flagi uczciliśmy zakupem biało-czerwonej. Dumnie powiewała na tle błękitnego nieba. Szkoda tylko , że w całej wsi były trzy flagi; na domu nowego sołtysa, na szkole i oczywiście u nas!Później były wybory prezydenckie. Załatwiłam sobie wcześniej wpis na listę w Bóbrce. Natomiast dzisiaj ( 24 .05.2015r. ) nie mogłam skorzystać ze swojego prawa wyborczego w miejscu zameldowania, bo okazało się, że zostałam tu wykreślona z uwagi na listę z Bóbrki. A ja zaraz po głosowaniu dwa tygodnie temu wróciłam do swojego miasta. Coś tu chyba jest nie w porządku. Co za kretyńskie przepisy ! I nikt mnie o tym nie poinformował! Za to mój Tata głosował! I to zupełnie świadomie!
Przez całe dziesięć dni patrzyliśmy na wspaniałe pejzaże zanurzone w kwiatach.
Ładowałam i ładowałam akumulatory. Częściowo odpoczęłam. Zresztą w takich widokach można nie tylko zanurzyć spojrzenie, ale i zatopić wszystkie troski.

4 komentarze:

  1. pięknie !!! zazdraszczam tak pozytywnie takiego miejsca na ziemi wokół natura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, dzięki temu miejscu i jego urodzie ładuję akumulatory, aby mieć energię do walki z chorobą taty. Majowe dekoracje to tylko dodatkowy bonus.
      pozdrawiam Ciebie serdecznie :)

      Usuń
  2. Pięknie wyglądają Twoje chaty na tle zielonych gór i łąk, a zwłaszcza z górnego parkingu; bazylia dorodna; przesadziłam swoją pod folię i coś nie rośnie, może było jej za zimno; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mario, bazylia na zdjęciu jest młodszą siostrą tej, którą pozostawiłam w domu, pod opieką siostry .Ta podróżna jest marniejszą wersją osiadłej. Poszła już na ogródek, bo tu, na opolszczyźnie jest troszkę cieplej, niż w Bieszczadach. pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń