sobota, 7 marca 2009

...jak igły w stogu siana



Ostatnie dnie chodzę jak w letargu, bo są chałupy! Zaklepaliśmy dwie w bardzo dobrym stanie. Jedna ma stan bardzo dobry, a druga prawie dobry. Ta druga to dom, który chciał pan Aleks kupić dla siebie. Stwierdził, że nie spieszy się ze stawianiem domu i może inny sobie w przyszłości upatrzy. Cieszę się i nie mogę wieczorem usnąć, bo obmyślam, jak tu zrobić, aby mamonki starczyło! Kombinuję, jak przysłowiowy „koń pod górę”. Oczami wyobraźni stawiam domy, obsadzam teren i już siedzę sobie wśród drzew, ptaszków i popijam kawkę lub herbatkę, mrużąc oczy w promieniach słońca!
Pan Aleks jest, jak to mówią moje dzieci w ośrodku, „ wporzo”. Szkoda, że to nie On będzie stawiał chałupy. Bardzo solidny z niego facet. Konkretny, skromny i nie „ chwalidupa”. Poradził nam, aby nie kupować trzeciego domu na drewno, bo się nie opłaca. Dochodzą koszty transportu, rozbiórki, odrzutów itp. Lepiej zamówić drewno.
Domy kryte są dachówkami. Jeden ma wprawdzie trochę dachówek lekko potłuczonych, ale można na miejscu dokupić te same dachówki i uzupełnić. Tak, więc mamy prawie z głowy koszt pokrycia dachu. Teraz kwestia architekta i dostosowania projektu, który wybrałam z gotowych. Będę szukać architekta! Jednak jeszcze dziś nie omieszkam powiedzieć –– To będą „ Chałupy” lub „ Chaty”, a nie domy...Dla mnie to istotna różnica. Dom, brzmi bardzo miastowo, a to przecież wieś!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz